Zakupione.

Zakupione.


Oto kilka nowości zakupionych na przełomie ostatnich dni.

1 (14)
Płyn micelarny Bourjois - to już trzecia buteleczka z rzędu. Pozostałe rzeczy to dla mnie nowości. No, może oprócz wkładu cienia KOBO. Jestem ciekawa jak odżywka i tusz się sprawdzą dla mnie. Odżywek z Pantene chyba jeszcze nigdy nie używałam. Zestaw do stempelków Essence wypróbowałam i…. Napiszę o tym w osobnym poście!

Zrobiłam sobie postanowienie, że zacznę składać paletę z cieniami KOBO. Z racji, że mam naprawdę dużo cieni Inglota (przynajmniej tak mi się wydaje) to przystopowałam z kupowaniem wkładów do palet. Jednak nie zaprzeczę swojego kolekcjomaniactwa w tej kwestii i dałam sobie psychiczne pozwolenie na powolne składanie nowej palety. Cienie mają tą fajną właściwość, że są długoterminowymi kosmetykami pod względem przydatności. Ten, który teraz kupiłam jest satynowy w kolorze przybrudzonego fioletu – zależy pod jakim kontem spojrzymy. Jest piękny.

Wracając do tematu posta – czy posiadacie któreś z tych kosmetyków albo już je kiedyś używałyście? Jestem ciekawa waszych opinii. Jak wyrobi mi się zdanie na ich temat to postaram się napisać co o nich myślę.

Kilka innych zdjęć kosmetyków.

1 (16)  DSC_0029
1 (17) 1 (19)   
Real Techniques - recenzja

Real Techniques - recenzja


Dotarły do mnie jakiś czas temu wspominane we wcześniejszym poście pędzle Real Techniques. Długo czekałam ale cierpliwie. Zamówiłam 2 pojedyncze pędzle – Blush Brush i Stippling Brush oraz zestaw Core Collection.

Oto moje pędzelki:

DSC_0144               DSC_0145

Pędzle na pierwszy rzut oka wyglądają “gadżeciarsko” co osobiście bardzo mi pasuje. Włosie pędzelków jest bardzo miłe, o czym pisze i mówi większość recenzujących pędzle dziewczyn w blogach i na yt. Opiszę wam każdy pędzelek z osobna:

- Najpier Blush Brush czyli pędzel do różu. Jest dość spory jak na pędzel do różu, jeśli chcemy uzyskać bardzo naturalny efekt i posiadamy róż, który w łatwy sposób nakłada się na pędzel to możemy go do tego celu używać. Sam róż powinien jednak być w większym opakowaniu gdyż inaczej wyglądałoby to jakbyśmy chcieli pędzel do pudru “zanurzać” w cieniu do powiek. Pędzel jest niesamowicie delikatny. Moim zdaniem jednak jest on zbyt spory do różu. Nadaje się bardziej do sypkiego pudru gdy chcemy oprószyć nim makijaż. Włosie jest dość długie i niezbyt sztywne więc żadnego precyzyjnego podkreślenia raczej nim nie uzyskamy. Oczywiście wg mnie.

- Kolejny pędzel do Stippling Brush. Ten pędzel może być wielofunkcyjny. Ja używałabym go do kremowych kosmetyków, osobiście nakładałam nim podkład. Nie będę przy nim zbytnio się rozpisywać, nie mam zbyt dużego rozeznania w pędzlach typu “duo fibre”. Krótko – jest ok, precyzyjnie można nałożyć nim podkład.

- Teraz pędzle z zestawu. Zacznę omawiać po kolei od lewej. To jakby mniejsza wersja pędzla do różu – mniejsze jajo. Tak samo mięciutki. Świetny do rozświetlacza, nakładania pudru sypkiego w trudniej dostępnych miejscach (okolice pod oczami, wokół nosa), precyzyjnego i bardziej spektakularnego nakładania bronzera, konturowania. Bardzo przydatny.

- Płaski pędzel – niby do podkładu jednak wg mnie zbyt malutki. Dość dobrze sprawdza się przy nakładaniu korektora pod oczy ale jak dla mnie mógłby być jednak nieco mniejszy do tego celu. Nie jestem przekonana co do rozmiaru. Być może odnajdę dla niego zastosowanie za jakiś czas.

Pędzelek malutki. Krótko – idealny do pomadek i punktowego nakładania korektora.

Ostatni pędzel, znowu wielofunkcyjny. Ja stosuję go do nakładania podkładu i świetnie się w tym sprawdza. Będzie idealny do nakładania różu, bronzera (subtelniejszego efektu) a także pudru.

Z wszystkich pędzli jestem zadowolona. Cieszę się, że dołączyły do mojej sporej kolekcji pędzli do makijażu. Podsumowując – pędzle są bardzo dobrej jakości. Ich cena chyba nie jest wygórowana moim zdaniem. Wiem, że dla wielu osób może się taka wydać ale są to pędzle profesjonalne, które przy dobrym ich traktowaniu mogą wystarczyć na lata. Tym bardziej, że no dziewczyny – jest to kolekcja, którą stworzyła guru makijażu – chyba wszyscy się z tym zgodzą UśmiechNasza idolka. Jakbym miała wybrać mój ulubiony z przeze mnie zakupionych to postawiłabym na jednocześnie większe i mniejsze “jajko”. Lubię tego typu pędzle a te konkretnie mają niesamowicie delikatne i przyjemne włosie. Pędzle robią się coraz bardziej dostępne na rynku w Polsce. Można znaleźć je na allegro, nie jestem pewna jak obecnie jest z dostępnością na alledrogeria.pl.

Czy posiadacie już któryś pędzli w swojej kolekcji? Jestem ciekawa waszych opinii.

DSC_0148  DSC_0157DSC_0170
Maybelline “Illegal Lenght–Fiber Extensions”

Maybelline “Illegal Lenght–Fiber Extensions”

Dzisiaj krótka recenzja tuszu Maybelline “Illegal Lenght”.

Najpierw o moich rzęsach. Sama nie mogę się zdecydować czy je lubię czy nie. Na pewno mam rzęsy niesforne – dość sztywne, rosnące jak sobie chcą i dość proste. Bywają okresy, że ładnie się układają a czasami po kilka rośnie mi w bok, w dół albo jest drobny ubytek. Od maskar oczekuję, że mi rzęsy pogrubią i przynajmniej lekko uniosą, podwiną a jeśli i wydłużą to już będzie chyba wszystko właściwie czego mogę od nich oczekiwać.

Illegal Lenght obiecuje nam rzęsy spektakularnie wydłużyć za pomocą 4mm włókien zawartych w tuszu.

Do rzeczy. Konsystencja tuszu jest dla mnie jak na początek trochę za rzadka.Od razu tu mnie zawiódł – lekkie, rzadkiej konsystencji tusze nie działają na moje rzęsy – nie dają żadnego efektu. Może więc efekt wydłużenia sprawi, że pomimo delikatnego efektu powachluję rzęsami o niebo dłuższymi niż zazwyczaj? No niestety też nie… Tusz w dziwny sposób ślizga się po moich rzęsach a włókna raczej nie chcą przyczepiać się do moich naturalnych. Przy drugiej warstwie tusz lepiej osadza się i rzeczywiście efekt jest bardziej widoczny, ale żeby był to spektakularny efekt wydłużenia rzęs – ani troszkę. Wyglądają jak pomalowane zwykłą maskarą. Mogę pochwalić trwałość tuszu – nie zaobserwowałam w ciągu dnia żeby się rozmazywał czy kruszył. Lubię też szczoteczki o takim kształcie.

Rzęsy tuszem pomalowałam kilka razy, ponieważ rozczarowałam się – odłożyłam go od razu w kąt. Mam jednak zamiar uwziąć się i dać mu szansę długodystansową aby sprawdzić czy moja opinia nie zmieni się za jakiś czas.

Tusz kupiłam w Rossmanie za ok 25 zł w pierwszej, premierowej promocji. Pojemność tuszu to 6,9 ml. Kolor – czarny.

Oto kilka zdjęć mojego tuszu:
DSC_0179DSC_0184
DSC_0182DSC_0191