Nivea Repair & Targeted Hair - szampon i odżywka.

Nivea Repair & Targeted Hair - szampon i odżywka.

Marka Nivea zafundowała nam niesamowicie szeroko zakrojoną kampanię promującą nowy, kosmetyczny duet składający się z szamponu i odżywki Repair & Targeted Care. Ja również uzyskałam możliwość zapoznania się z kosmetykami dzięki Ofeminin.pl.


 


Moje włosy nie są wymagające, nie farbuję ich i jedynie okazjonalnie stylizuję. Borykam się natomiast z ich okresowym przesuszeniem, po pewnym czasie od podcięcia z rozdwojonymi końcówkami, dość szybkim przetłuszczaniem się szczególnie przy skórze głowy oraz brakiem blasku. Stwierdziłam więc, że szampon i odżywka przeznaczone szczególnie dla włosów suchych i łamliwych mogą okazać się idealnymi produktami, które pomogą w polepszeniu ich kondycji.

INFORMACJE OD PRODUCENTA

Szapon i odżywka Repair & Targeted Care z Systemem Inteligentnej Odbudowy - chronią i odbudowują wykrywając zniszczone fragmenty włosów dokładnie tam gdzie potrzeba. Wzmacniają włosy poprzez odbudowę ich wnętrza. Chronią włosy przed uszkodzeniami i zapobiegają ich łamaniu. 

OPAKOWANIE 

Butelki kosmetyków są bardzo poręczne i co wydaje mi się fajnym rozwiązaniem - wykonane z dość elastycznego plastiku ułatwiającego wyciskanie produktu. Dla mnie minusem są ranty na około dziurki, z której wydobywa się produkt. Zawsze przez nie nie mogę zachować czystości wokół wieczka,na punkcie czego mam mini bzika. Na szczęście są one dość daleko od otworu także przy tym minusie jest też i plusik.




KONSYSTENCJA, KOLOR, ZAPACH

Szampon ma konsystencję dość gęstą, nie lejącą się. Pieni się poprawnie ale nie bardzo obficie. Odżywka jest przyjemnie kremowa. Obydwa produkty są mlecznego koloru, szampon dodatkowo wpada w perłę. Zapach kosmetyków określiłabym jako mało wyróżniający się od typowych produktów do włosów natomiast jest zdecydowanie przyjemny. Szczególnie uwielbiam zapach odżywki - jest dość intensywny i nieco kojarzy mi się z tymi fryzjerskimi.



DZIAŁANIE, EFEKT 

Zacznę może od opisania odżywki. Jak już wspomniałam ma śliczny, dość intensywny zapach. Niewielka ilość wystarcza aby pokryć całe włosy. Zaraz po aplikacji nie czuć aby włosy stawały się w mig gładkie co niektóre odżywki czynią ale już przy spłukiwaniu pojawia się charakterystyczna delikatność i przyjemna śliskość na. Wystarczy ją potrzymać na włosach dosłownie minutę, dwie aby w pełni zadziałała. Odżywka sprawia, że nie ma problemu z rozczesaniem włosów, są one solidnie nawilżone. Nie zaobserwowałam aby kosmetyk obciążył moje włosy natomiast zauważyłam, że przy użyciu obydwu produktów (próbowałam używać szamponu w parze z odżywką jak i solo) włosy szybciej się przetłuszczały co dla mnie świadczy o ich lepszym nawilżeniu. Zazwyczaj po umyciu włosów samym szamponem przez kilka pierwszych godzin są one napuszone i sianowate. Seria Repair & Targeted Care sprawiła, że ten efekt był praktycznie nie widoczny przy użyciu obydwu kosmetyków a po samym szamponie również był zniwelowany.

Sam szampon bardzo ładnie oczyszczał moje włosy już po jednorazowej aplikacji, niektóre szampony muszę nakładać dwa razy. Stosowany solo nie wysuszał prawie wcale mich włosów i również całkiem nieźle udawało mi się je rozczesać. Przy używaniu tylko szamponu włosy zachowywały dłużej świeżość. Pomimo mniejszego nawilżenia były nadal delikatne w dotyku.

Ważną a nawet bardzo ważną kwestią i zarazem ogromną zaletą kosmetyków był fakt, że prawie wcale nie wysuszały i nie podrażniały skóry mojej głowy. Mam spory problem ze swędzącym skalpem i bardzo często a wręcz rzadko kiedy się nie zdarza abym po umyciu włosów nie miała dramatycznie wysuszonej skóry głowy przy linii włosów. Nie zaobserwowałam tego używając nowości od Nievea z czego niesamowicie jestem zadowolona i wielki plus za to dla kosmetyków. 

WYDAJNOŚĆ

Odżywka wg mnie jest bardzo wydajna a szampon nieco bardziej niż średnio. Czasami muszę dołożyć odrobinę więcej gdy masując włosy nagle zanika piana i czuję charakterystyczną szorstkość, która daje mi znak, że dawka szamponu była za mała. 

SKŁAD

Szampon:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Dimethicone, Cocamidopropyl Betaine, PEG-3 Distearate, Hydrolyzed Keratin, Panthenol, Lanolin Alcohol (Eucerit®), Macadamia Ternifolia Seed Oil, Oryzanol, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Glycerin, Propylene Glycol, C12-15 Pareth-3, MIPA Laureth Sulfate, Laureth-4, Sodium Chloride, Citric Acid, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Geraniol, Parfum.

Odżywka:
Aqua, Stearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Dimethicone, Panthenol, Hydrolyzed Keratin, Lanolin Alcohol (Eucerit®), Macadamia Ternifolia Seed Oil, Oryzanol, Silicone Quaternium-18, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Trideceth-6, Trideceth-12, C12-15 Pareth-3, Coco-Betaine, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Lactic Acid, Citric Acid, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Geraniol, Benzyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Parfum.

POJEMNOŚĆ, CENA

Szampon 250 ml 
Odżywka 200 ml

Ceny produktów są zróżnicowane - w zależności od drogerii i aktualnej promocji. Za każdą z butelek możemy zapłacić od około 7 do 12 złotych.

PODSUMOWANIE

Na razie jestem bardzo zadowolona z obydwu kosmetyków jednak jestem ciekawa jaka będzie kondycja moich włosów pod koniec ich używania, dam wam o tym znać przy okazji denka. Ogromnym plusem jest ich działanie na skórę mojej głowy czyli brak znacznego przesuszenia, które mnie prześladuje przez okrągły rok i sporadycznie jakiś kosmetyk ten efekt niweluje. Na plus również zaliczam ich szeroką dostępność i życzliwe dla naszych portfeli ceny. 

Więcej opinii o produktach znajdziecie tutaj: klik.



Kobo Face Contour Mix - pierwsze wrażenie i makijaż.

Kobo Face Contour Mix - pierwsze wrażenie i makijaż.

W dzisiejszym poście chciałabym się skupić na kosmetyku od firmy Kobo a mianowicie zapewne znanym wam już dobrze produkcie do konturowania twarzy czyli Face Contour Mix. Są to cztery kremowe odcienie podkładów mających na celu wymodelowanie naszych twarzy i nadanie im trójwymiarowości.



INFORMACJE OD PRODUCENTA

Zestaw kremowych podkładów do konturowania twarzy. Niezastąpiony w makijażu scenicznym i fotograficznym. Idealnie wtapia się w skórę, tuszuje niedoskonałości i przebarwienia oraz pozwala na osiągnięcie efektu perfekcyjnie wymodelowanej twarzy.



OPAKOWANIE

Krążek w jakim znajdują się podkłady jest dość mały - mniej więcej wielkości typowych opakowań pudrów prasowanych. Pomimo tego nie powinno być problemu z nakładaniem produktu na pędzel (w przypadku gdy nie chcemy mieszać odcieni) ponieważ najczęściej tego typu kosmetyk nakładamy na twarz pędzlami typu do korektora, które są względnie małe. Wieczko jest nakładane - mam nadzieję, że nie pęknie i nie poluzuje się w trakcie używania.

KONSYSTENCJA

Dwa jasne odcienie są przyjemnie kremowe i łatwo się je nakłada. Bronzery natomiast są bardziej tępe przy nakładaniu szczególnie na pędzel. Nie są na tyle gęste, żeby aplikacja na twarz stwarzała problem ale zdecydowanie ich formuła jest nieco inna od odcieni rozświetlających.



KRYCIE

Krycie podkładów czy bardziej ich pigmentacja jest bardzo dobra, możemy budować intensywność konturowania dokładając ewentualne kolejne warstwy w zależności od tego jaki efekt chcemy uzyskać. Ja kosmetyki nakładałam pędzlem i wklepywałam je w skórę używając jajka Real Techniques aby nie tracić intensywności krycia poprzez rozcieranie ich pędzlem. Wklepywanie podkładów gąbeczką sprawi, że produkt pozostanie na miejscu i jedynie rozetrzemy jego granice.



TRWAŁOŚĆ

Ponieważ jest to pierwsze wrażenie to nie mam jeszcze w pełni wyrobionego zdania w tej kwestii. Póki co wg moich obserwacji konturowanie jest widoczne, z biegiem dnia jedynie traci na świeżości ku jego końcowi.

WYDAJNOŚĆ

Biorąc pod uwagę fakt, że duża część z nas nie robi makijażu z pełnym konturowaniem (przynajmniej tym kremowym) na co dzień - wystarczy na pewno na długie miesiące. Podkłady są mocno napigmentowane więc nakłada się je na twarz cienkimi warstwami zatem kosmetyk jest zdecydowanie bardzo wydajny.

ZAPACH

Delikatny i wyczuwalny jedynie z bardzo bliska.

POJEMNOŚĆ I CENA

12 g / 19,99 zł

Dość często można go dorwać w Drogerii Natura na promocji do - 40% (dokładnie teraz trwa taka promocja).

PODSUMOWANIE

Po pierwszym zapoznaniu się z Face Contour Mix od Kobo jestem pozytywnie nastawiona co do dalszej współpracy z tym produktem. Przyznam, że najczęściej konturuję twarz pudrowymi kosmetykami a rozświetlam korektorami. Nie mam więc największego doświadczenia z konturowaniem na mokro dlatego też jestem ciekawa czy moje zdanie w przyszłości w jakiś sposób się odmieni i jak mix do konturowania Kobo wypadnie w porównaniu do tego rodzaju kosmetyków od innych firm.

Na koniec przygotowałam dla was kilka zdjęć mojego dziennego makijażu z lekkim konturowaniem. Efekt jest delikatny i taki chciałam aby wyszedł. Mam zamiar przygotować kolejne zdjęcia ze zdecydowanie mocniejszą wersją - chociażby na potrzeby zdjęć aby wydobyć możliwości samego produktu.

Dajcie mi znać jakie jest wasze doświadczenie z tym kosmetykiem bo jestem pewna, że część z was na pewno go również posiada.








Nowości stycznia i lutego.

Nowości stycznia i lutego.

Dzisiaj chciałabym pokazać wam w co się zaopatrzyłam przez ostatnie 2 miesiące. Nie jest tego zbyt wiele, część kosmetyków nabyłam za potrzebą a część jak zwykle impulsywnie, z chęci przetestowania.



Ostatnimi czasy moja skóra dosłownie na całym ciele nie oszczędzając twarzy cierpi na ogromne przesuszenie. Nie mogę się pozbyć suchych skórek, które podkreślają podkłady. Pewnego dnia postanowiłam przyłożyć się ostrzej do jej regeneracji między innymi przy pomocy powyższego zestawu. Przyznam, że z maskami nigdy nie było mi po drodze. Mam nadzieję od teraz to zmienić.


Tak zwane - essentials.


Jak już część z was wie - hybrydy skradły moje serce. Jakiś czas temu kupiłam kilka nowych kolorów Semilaca. Kombinację dwóch z nich możecie zobaczyć w tym poście - klik.


Zachęcona dobrymi opiniami nabyłam żelową bazę pod pigmenty i brokat od Pierre Rene. Przy okazji kupiłam też płyn do czyszczenia pędzli a tusz również tej samej marki dostałam przy okazji promocji za, o ile dobrze pamiętam, symboliczny grosz.


Jestem od lat konsultantką Avonu ale dopóki któraś znajoma nie poprosi mnie aby złożyć zamówienie - sama tego nie robię. Gdy jednak taka potrzeba przychodzi zawsze skubnę coś dla siebie. Ostatnio zaopatrzyłam się w kilka czerwonych pomadek. Moje usta przepadają za śmiesznie tanimi szminkami z serii Color Trend.


Chwycone z półki z ciekawości.


Kolejna paletka, której nie mogłam się oprzeć - z ciekawości. Niska cena zachęca do testów.


Kolejne kosmetyki nabyte impulsywnie. Jak się ma manię kosmetyczną to tak często się kończy. Na marginesie - 2 cienie Glam & Shine od My Secret są już pokruszone (Pucia nie ma litości) i wymagają reinkarnacji.


I ostatnie dwie nowe paletki z Kobo, o których zdążyłam już napisać post - klik.

Tak prezentują się moje kosmetyczne zakupy z ostatnich dwóch miesięcy. Dajcie mi znać o waszych nowościach lub może o czymś, co warto zakupić.


Wiosenne rozdanie.

Wiosenne rozdanie.

Od wirtualnych wieków na blogu nie pojawiło się żadne rozdanie. Stwierdziłam, że nadchodząca wiosna będzie idealną okazją do jego zorganizowania. Tym razem podzielę się z wami kosmetykami, które w dwóch poprzednich paczkach dostałam od Lirene i Under 20.

Tym razem po raz pierwszy podzieliłam kosmetyki na dwa zestawy, które wyglądają następująco:


1. Karmelowy balsam - fluid Sun BB.
2. Puder City Matt odcień 03 - beżowy.
3. Fluid kryjąco - matujący dla typu urody - jesień.
4. Matujący krem BB z kwasem hialuronowym odcień 02 - naturalny.
5. Rajstopy w sprayu dla ciemnej karnacji.


1. Micelarny fizjologiczny żel do higieny intymnej.
2. 3 - stopniowa kuracja intensywnie złuszczająca.
3. Aktywny krem redukujący niedoskonałości.
4. Krem matujący BB o działaniu antybakteryjnym.
5. Fluid kryjąco - matujący, typ urody - zima. 

Zestaw pierwszy jak możecie zauważyć będzie idealny dla osoby o ciemniejszej karnacji, natomiast druga wersja przyda się z pewnością nieco młodszej osobie (przynajmniej ode mnie). Jeśli weźmiecie udział w rozdaniu to w komentarzu koniecznie zaznaczcie który zestaw chciałybyście otrzymać.

ZASADY

Zasady rozdania są takie same jak zazwyczaj - należy przede wszystkim być publicznym obserwatorem bloga

Aby uzyskać dodatkowe punkty możecie:
  - wrzucić na swojego bloga w pasku bocznym poniższy baner, z linkiem odsyłającym do posta o rozdaniu,
  - polubić profil bloga na FB,
  - zaobserwować moje konto na Instagramie (obydwa odnośniki w pasku bocznym bloga),
  - zaobserwować moje konto na Snapchacie (mój nick to: kommokasia). 

Będzie mi miło widzieć każdego nowego obserwatora w powyższych social mediach.

Udział w rozdaniu mogą wziąć aktywne blogerki (proszę o nie zgłaszanie się blogów założonych typowo do rozdań - nie będę ich brała pod uwagę).

Proszę o zgłaszanie się osób pełnoletnichWysyłka nagród tylko na terenie Polski.

Wzór zgłoszenia chęci udziału w rozdaniu:

   - pod jaką nazwą obserwujesz bloga,
   - adres email,
   - baner rozdaniowy na swoim blogu nie/tak (podaj adres bloga),
   - lubię profil świat kommo na FB  nie/tak (podaj proszę imię i pierwszą literę nazwiska lub nazwę profilu),
   - obserwuję profil kommo na Instagramie/Snapchacie  nie/tak (pod jaką nazwą),
   - wybieram zestaw 1/2. 

Rozdanie trwa od dzisiaj 10.03.2016 do 31.10.2016. 

Wyniki rozdania ogłoszę jak najszybciej po ukończeniu rozdania - osoba zostanie wybrana losowo. Wybraną osobę o wygranej poinformuję w poście z wynikami. Jeśli dana osoba nie zgłosi się i nie poda adresu do wysyłki w ciągu 3 dni - wyłonię nowego zwycięzcę. 


BANER ROZDANIOWY




POWODZENIA !!!



Kolorowe paznokcie nr 17. Hybrydy - aktualizacja.

Kolorowe paznokcie nr 17. Hybrydy - aktualizacja.

Poprzedni post paznokciowy (klik) pojawił się w grudniu zeszłego roku i była to krótka historia moich przebojów z paznokciami z okresu poprzednich kilku miesięcy. Odkąd zostałam mamą nie mam czasu na regularne malowanie paznokci klasycznymi lakierami, które nie trzymają się u mnie dłużej niż jeden dzień w nienaruszonym stanie. Spróbowałam więc hybryd, które również u mnie początkowo nie wypaliły, potem kilka miesięcy nosiłam żele - o wszystkim możecie poczytać w powyższym poście.



Jakieś 2 miesiące temu postanowiłam zrobić drugie podejście do hybryd. Za podpowiedzią chciałam zaopatrzyć się w bazę i top Semilaca, które miały okazać się rozwiązaniem na nietrzymające się wcześniej robione paznokcie. Na zeszłorocznej konferencji Meet Beauty szczęśliwie nie dość, że zostałam obdarowana właśnie bazą i topem z Semilaca to dodatkowo takim samym zestawem od NeoNail.

Początkowo zrobiłam hybrydy samymi produktami Semilac (baza, hardi, lakier i top). Wszystko pięknie mi się trzymało a ja bardzo się podekscytowałam. Kolejnie wypróbowałam bazę z NeoNail. Niestety pod koniec dwutygodniowego okresu noszenia paznokci zaczęły mi się one od skórek zapowietrzać i odklejać. Nie na tyle aby całkiem odeszły ale jednak praktycznie każdy paznokieć był z połową nietrzymającej się warstwy hybrydy co stwarzało dyskomfort noszenia. Za trzecim więc razem wróciłam do bazy Semilac, żeby upewnić się, że to ten produkt odpowiada za sukces lub porażkę trzymania się hybrydy. Tak jak podejrzewałam paznokcie trzymały się ponad 2 tygodnie bez zarzutu.

Tak więc od jakichś dwóch, trzech malowań trzymam się bazy Semilac i myślę, że przy niej już zostanę. Lakier NeoNail, który posiadam jest świetny, niesamowicie napigmentowany i nie podważam w tym momencie skuteczności produktów ani też samej bazy tej firmy. Zwyczajnie nie podpasowała moim paznokciom. Top od NeoNail na pewno zaś zużyję.



Nie macie pojęcia jak wciąż podekscytowana jestem, że w końcu temat hybryd u mnie wypalił. Ubolewałam nad wiecznie krótkimi, odrapanymi lub w ogóle niepomalowanymi paznokciami. Czasu aby codziennie je malować absolutnie nie mam od urodzenia Puci. Uwielbiałam ten komfort noszenia długich i perfekcyjnych paznokci, gdy przez kilka miesięcy zeszłego roku robiłam żele i szczęśliwie obecnie znowu go mam. Satysfakcja tym większa, że robię je sama i mogę zaoszczędzić przy okazji kilka groszy.

Nadmienię jeszcze, że gdy już po raz drugi czy trzeci z rzędu trwałość hybryd nie zawodziła i trzymały się perfekcyjnie przez 2 tygodnie a nawet troszkę dłużej, postanowiłam wymienić lampę na ledową aby skrócić czas całego procesu zmiany manicure. To była bardzo trafna decyzja gdyż mi osobiście czas utwardzania wszystkich warstw skrócił się aż o około godzinę z racji tego, że na bazę za każdym razem nakładam jeszcze produkt "hardi" (dla wzmocnienia płytki), który utwardzam jednocześnie tylko na dwóch paznokciach ponieważ brak mi jeszcze wprawy i nie chcę aby rozlewał się na skórki.

Wybrałam dla siebie popularną "diamentową" lampę led o mocy 36 wat, która umożliwia utwardzanie w 30 sekund (w miarę potrzeby ten czas można oczywiście wydłużyć).

Chciałbym zatem raz na jakiś czas wrzucać na bloga moje hybrydowe stylizacje. Stylizacje to na obecny moment trochę wygórowane określenie ale mam nadzieję, że z czasem oprócz zwyczajnie pomalowanych paznokci zacznę wdrażać się w różne zdobienia i efekty.


Bardzo, bardzo się cieszę, że postawiłam na hybrydy i nie zniechęciłam się po nieudanych próbach do ich stosowania. Nigdy dotąd nie miałam tak długich swoich własnych paznokci. Komfort noszenia nieodrapanego, nienagannego manicure przez tak długi okres jest nie do opisania. Zarażanie się maniactwem hybrydowym trwa i wcale się nie dziwię, że cały czas przypływa nowych fanek tego rozwiązania.

Dajcie znać jak to wygląda u was, czy również stosujecie hybrydy i jakie są wasze ulubione produkty.

Przy okazji - dzięki Aga za sugestię powiększenia fotek w postach :*