Ciąża mi ciąży. 3 trymestr Kommo.
Właśnie jestem po porannej dawce płakania. Jakoś dzisiaj pękłam - tu dowiedziałam się, że obserwowana przeze mnie vlogerka urodziła, tutaj przeczytałam długaśną relację z porodu na jednym z blogów i emocje sięgnęły zenitu. Ale się oczyściłam przynajmniej, chociaż na chwilę.... I zaraz mam plan ponownie pozytywnie się zaprogramować.
6 dni do terminowego (wg kalendarzyka) porodu. Na zewnątrz wyglądam na spokojną ale podświadomie chyba trwa jeden wielki emocjonalny melanż.
Martwię się czy dam radę (chociaż wiem, że muszę dać), czy będę umiała kochać ponad wszystko, czy będę miała wystarczająco cierpliwości, pokory, spokoju. Czy czeka mnie hormonalna batalia, w jakim stopniu wyjdę z tego emocjonalnie cała. Kiedy powrócę do "normalności" chociaż nowa normalność nie będzie już tą starą - nigdy.
Jaka będzie dzidzia, jaki będzie miała charakter, oby była zdrowiutka...
Ostatnie 3 miesiące ciąży to czas, kiedy dosadnie czuje się, że ciąża jest ciążą :) Brzuch rośnie, dzidzia rośnie i coraz to inaczej daje o sobie znać. Kopniaczki z okolic 20-25 tygodnia to nie to samo co wyciąganie, przeciąganie i rozciąganie w 40 tygodniu :) Momentami bolesne ale jakże cudowne.
Nie doświadczyłam ani jednego kopniaka w żebra, najczęściej mnie bolało gdy podczas rozciągania dzidzia naciskała na dół. Od około 2 tygodni dopiero czuję pod skórą kończynki - nie wiem czy to nóżki czy rączki ale na pewno nie pupka i plecy bo głowa to jest w dole, gotowa do startu. Czasami czuję wręcz paluszki, jestem pewna.
Ostatnie 3 miesiące cechowały się u mnie kolejną porcją emocjonalnej huśtawki. Kilka dni dobrych, pozytywnych po czym znowu odczucie, że do niczego obecnie nie jestem potrzebna. Nie chcę się o tym rozpisywać. Tyle myśli krąży po głowie, wszystko buzuje i ta świadomość co za niedługo nastanie w naszym życiu - to wszystko łączy się na emocjonalną sinusoidę.
Przytyłam okrutnie. Szczególnie w 8/9 mcu pobiłam wszelakie rekordy. Co miesiąc przybywało mi około 1,5 - 2 kg a w ostatnim miesiącu zaszalałam i dobiłam do 5,5 kg !!! Śmiałam się z tego przez kilka dni ale ostatecznie coś czuję, że po urodzeniu nie będzie mi tak do śmiechu.
Przez całą ciążę nie miałam żadnych skrajnych zachcianek żywieniowych. Ostatni jednak miesiąc cechował się u mnie tak mocno wzmożonym apetycie i codzienną delirką na słodkie, że nie mogło się to nie odbić na wadze. Myślę, że ostatecznie będę tego żałować ale cały czas łudzę się myślą, że solidnie się wezmę za siebie już za niedługo.
Jak czuję się fizycznie? Muszę najpierw napisać, że pod koniec ciąży nie sposób czuć się w 100% wyśmienicie. Jest bardzo ciężko dźwigać nabyte w tak krótkim odstępie czasu dodatkowe kilogramy, jest ciężko podnosić się z pozycji leżącej do pionu, jest bardzo niewygodnie spać, przewracać się z jednej strony na drugą. Bolą mnie w nocy biodra. Śpię mało i na raty - wiadomo (siusiu co chwila).
Pomimo wszystko o czym napisałam powyżej muszę chyba podsumować, że czuję się ogólnie całkiem nieźle. Nie bolą mnie plecy ani kręgosłup (nie doświadczyłam tego bólu ani razu podczas ciąży a ogólnie miewam problemy z kręgosłupem), nogi wcale tak mocno nie puchną, nie mam zgagi (nie miałam nigdy w życiu), szczęśliwie donosiłam ciążę do końca. Miałam ostatnio 2 dni ostrego bólu w pachwinie nogi aż dosłownie trudno było mi się ruszać ale cudownie przeszedł i nie powrócił. Oczywiście momentami przy wstawaniu, zmienianiu pozycji, czasami przy chodzeniu boli i ciąży ale i tak nie jest najgorzej.
Nie jestem bohaterką, ostatnio bardzo często jęczę, stękam, pomarudzę :) Ale za chwilę sama z siebie się śmieję. Te wszystkie niedogodności wiążą się przecież z za chwilę mającym pojawić się na świecie dzieckiem. Chcieliśmy to mamy! No, kobieta ma za swoje dobitniej od samiutkiego początku bardziej niż facet. Oni muszą znosić nasze narzekania i emocje a my również to samo plus fizyczne aspekty.
Troszkę o ciele. Od początku 4 miesiąca ciąży dzień w dzień smaruję brzuch 2 razie dziennie - wieczorem oliwkami a w dzień masłami. Myślę, że musi to mieć wpływ na fakt, że na brzuchu póki co nie mam rozstępów. Ale nie jest tak pięknie. Mam kilka rozstępów na boczkach całkiem nowych a stare, nabyte wiele lat temu (kiedy przytyłam) znowu się zaróżowiły i przypomniały o swojej obecności. Nie jest źle - jakoś się nimi nie przejmuję. Brzuch na 100% będzie mi schodził okrutnie wolno i zapewne nigdy nie wróci do stanu sprzed ciąży (u nas w rodzinie to dziedziczne) a już wtedy pozostawiał wiele, wiele do życzenia. Ale jak Scarlet O'Hara - nie będę o tym myślała teraz, pomyślę później.
Piersi z ogromnych urosły do najogromniejszych z możliwych. Ok, niech tylko wyprodukują mleko i wykarmią dziecię, wtedy się z nimi za ten przyrost pogodzę.
Zastanawiam się czy będzie mi brakowało ciąży, czy nie będę tęsknić za tym żyjątkiem w środku pomimo, że będzie przecież obok mnie na zewnątrz... To jest integracja nie do opisania w słowach, która nawiązała się przez te długie miesiące.
Myślę również, że po urodzeniu po raz kolejny w życiu inaczej spojrzę na swoją mamę...
Tymczasem czekamy... :) Na szczęście nie czekam jak na szpilkach, staram się chłonąć każdą ostatnią leniwą i spokojną chwilę i staram się ją zapamiętać.
Torba do szpitala spakowana (robiłam to od miesiąca). Łóżeczko gotowe, wózek czeka. A co najważniejsze - garderoba wypchana do granic możliwości i pierwsze kosmetyki czekają na półkach :)
Już mi troszkę żal, że na pewno nastanie na blogu przerwa. Pisałam jednak na FB prośbę, abyście mentalnie mnie wspierały i nie uciekały ode mnie bo wszyscy, którzy tu zaglądają dają mi naprawdę dużo radości i motywacji. Zapraszam was (których jeszcze nie ma) na mojego FB, gdzie częściej wrzucam co nieco od siebie i pewnie tam najpierw pojawi się informacja, że to już.
Myślę, że to na tyle. Kończę ciążowe posty bo to już koniec tej przygody :) Trochę chaotycznie to wszystko napisałam ale może komuś nasunie się jakaś refleksja.
Acha, jeszcze jedno. Ja zostanę mamą po raz pierwszy w wieku można powiedzieć 33 lat bo urodziny mam pod koniec lipca więc nie będę naciągać, że 32 :) Kilka razy dziewczyny mi pisały, że zazdroszczą ale oczywiście w tym pozytywnym mniemaniu. Muszę was zapewnić, że wszystko przed wami. Ja byłam przekonana, że nigdy nie wyjdę za mąż a ciąża na początku była dla mnie abstrakcją. Nie uważam też, że jest odpowiedni wiek do zostania mamą. Tak samo można nią zostać mając 20 lat czy 40, nie ma na to reguły i na tą decyzję wpływają przeróżne czynniki. Mi akurat tak życie się poukładało, że pierwsze dziecko będę miała stosunkowo późno. Nie analizuję czy to dobrze czy źle. Biorę to co życie mi daje w danym momencie. Oczywiście - bardzo się cieszę!
Tak "w razie czego" zostawiam linki do poprzednich ciążowych postów:
1 trymestr
2 trymestr
No i na koniec kilka dosłownie migawek wizualnych.
6 dni do terminowego (wg kalendarzyka) porodu. Na zewnątrz wyglądam na spokojną ale podświadomie chyba trwa jeden wielki emocjonalny melanż.
Martwię się czy dam radę (chociaż wiem, że muszę dać), czy będę umiała kochać ponad wszystko, czy będę miała wystarczająco cierpliwości, pokory, spokoju. Czy czeka mnie hormonalna batalia, w jakim stopniu wyjdę z tego emocjonalnie cała. Kiedy powrócę do "normalności" chociaż nowa normalność nie będzie już tą starą - nigdy.
Jaka będzie dzidzia, jaki będzie miała charakter, oby była zdrowiutka...
Ostatnie 3 miesiące ciąży to czas, kiedy dosadnie czuje się, że ciąża jest ciążą :) Brzuch rośnie, dzidzia rośnie i coraz to inaczej daje o sobie znać. Kopniaczki z okolic 20-25 tygodnia to nie to samo co wyciąganie, przeciąganie i rozciąganie w 40 tygodniu :) Momentami bolesne ale jakże cudowne.
Nie doświadczyłam ani jednego kopniaka w żebra, najczęściej mnie bolało gdy podczas rozciągania dzidzia naciskała na dół. Od około 2 tygodni dopiero czuję pod skórą kończynki - nie wiem czy to nóżki czy rączki ale na pewno nie pupka i plecy bo głowa to jest w dole, gotowa do startu. Czasami czuję wręcz paluszki, jestem pewna.
Ostatnie 3 miesiące cechowały się u mnie kolejną porcją emocjonalnej huśtawki. Kilka dni dobrych, pozytywnych po czym znowu odczucie, że do niczego obecnie nie jestem potrzebna. Nie chcę się o tym rozpisywać. Tyle myśli krąży po głowie, wszystko buzuje i ta świadomość co za niedługo nastanie w naszym życiu - to wszystko łączy się na emocjonalną sinusoidę.
Przytyłam okrutnie. Szczególnie w 8/9 mcu pobiłam wszelakie rekordy. Co miesiąc przybywało mi około 1,5 - 2 kg a w ostatnim miesiącu zaszalałam i dobiłam do 5,5 kg !!! Śmiałam się z tego przez kilka dni ale ostatecznie coś czuję, że po urodzeniu nie będzie mi tak do śmiechu.
Przez całą ciążę nie miałam żadnych skrajnych zachcianek żywieniowych. Ostatni jednak miesiąc cechował się u mnie tak mocno wzmożonym apetycie i codzienną delirką na słodkie, że nie mogło się to nie odbić na wadze. Myślę, że ostatecznie będę tego żałować ale cały czas łudzę się myślą, że solidnie się wezmę za siebie już za niedługo.
Jak czuję się fizycznie? Muszę najpierw napisać, że pod koniec ciąży nie sposób czuć się w 100% wyśmienicie. Jest bardzo ciężko dźwigać nabyte w tak krótkim odstępie czasu dodatkowe kilogramy, jest ciężko podnosić się z pozycji leżącej do pionu, jest bardzo niewygodnie spać, przewracać się z jednej strony na drugą. Bolą mnie w nocy biodra. Śpię mało i na raty - wiadomo (siusiu co chwila).
Pomimo wszystko o czym napisałam powyżej muszę chyba podsumować, że czuję się ogólnie całkiem nieźle. Nie bolą mnie plecy ani kręgosłup (nie doświadczyłam tego bólu ani razu podczas ciąży a ogólnie miewam problemy z kręgosłupem), nogi wcale tak mocno nie puchną, nie mam zgagi (nie miałam nigdy w życiu), szczęśliwie donosiłam ciążę do końca. Miałam ostatnio 2 dni ostrego bólu w pachwinie nogi aż dosłownie trudno było mi się ruszać ale cudownie przeszedł i nie powrócił. Oczywiście momentami przy wstawaniu, zmienianiu pozycji, czasami przy chodzeniu boli i ciąży ale i tak nie jest najgorzej.
Nie jestem bohaterką, ostatnio bardzo często jęczę, stękam, pomarudzę :) Ale za chwilę sama z siebie się śmieję. Te wszystkie niedogodności wiążą się przecież z za chwilę mającym pojawić się na świecie dzieckiem. Chcieliśmy to mamy! No, kobieta ma za swoje dobitniej od samiutkiego początku bardziej niż facet. Oni muszą znosić nasze narzekania i emocje a my również to samo plus fizyczne aspekty.
Troszkę o ciele. Od początku 4 miesiąca ciąży dzień w dzień smaruję brzuch 2 razie dziennie - wieczorem oliwkami a w dzień masłami. Myślę, że musi to mieć wpływ na fakt, że na brzuchu póki co nie mam rozstępów. Ale nie jest tak pięknie. Mam kilka rozstępów na boczkach całkiem nowych a stare, nabyte wiele lat temu (kiedy przytyłam) znowu się zaróżowiły i przypomniały o swojej obecności. Nie jest źle - jakoś się nimi nie przejmuję. Brzuch na 100% będzie mi schodził okrutnie wolno i zapewne nigdy nie wróci do stanu sprzed ciąży (u nas w rodzinie to dziedziczne) a już wtedy pozostawiał wiele, wiele do życzenia. Ale jak Scarlet O'Hara - nie będę o tym myślała teraz, pomyślę później.
Piersi z ogromnych urosły do najogromniejszych z możliwych. Ok, niech tylko wyprodukują mleko i wykarmią dziecię, wtedy się z nimi za ten przyrost pogodzę.
Zastanawiam się czy będzie mi brakowało ciąży, czy nie będę tęsknić za tym żyjątkiem w środku pomimo, że będzie przecież obok mnie na zewnątrz... To jest integracja nie do opisania w słowach, która nawiązała się przez te długie miesiące.
Myślę również, że po urodzeniu po raz kolejny w życiu inaczej spojrzę na swoją mamę...
Tymczasem czekamy... :) Na szczęście nie czekam jak na szpilkach, staram się chłonąć każdą ostatnią leniwą i spokojną chwilę i staram się ją zapamiętać.
Torba do szpitala spakowana (robiłam to od miesiąca). Łóżeczko gotowe, wózek czeka. A co najważniejsze - garderoba wypchana do granic możliwości i pierwsze kosmetyki czekają na półkach :)
Już mi troszkę żal, że na pewno nastanie na blogu przerwa. Pisałam jednak na FB prośbę, abyście mentalnie mnie wspierały i nie uciekały ode mnie bo wszyscy, którzy tu zaglądają dają mi naprawdę dużo radości i motywacji. Zapraszam was (których jeszcze nie ma) na mojego FB, gdzie częściej wrzucam co nieco od siebie i pewnie tam najpierw pojawi się informacja, że to już.
Myślę, że to na tyle. Kończę ciążowe posty bo to już koniec tej przygody :) Trochę chaotycznie to wszystko napisałam ale może komuś nasunie się jakaś refleksja.
Acha, jeszcze jedno. Ja zostanę mamą po raz pierwszy w wieku można powiedzieć 33 lat bo urodziny mam pod koniec lipca więc nie będę naciągać, że 32 :) Kilka razy dziewczyny mi pisały, że zazdroszczą ale oczywiście w tym pozytywnym mniemaniu. Muszę was zapewnić, że wszystko przed wami. Ja byłam przekonana, że nigdy nie wyjdę za mąż a ciąża na początku była dla mnie abstrakcją. Nie uważam też, że jest odpowiedni wiek do zostania mamą. Tak samo można nią zostać mając 20 lat czy 40, nie ma na to reguły i na tą decyzję wpływają przeróżne czynniki. Mi akurat tak życie się poukładało, że pierwsze dziecko będę miała stosunkowo późno. Nie analizuję czy to dobrze czy źle. Biorę to co życie mi daje w danym momencie. Oczywiście - bardzo się cieszę!
Tak "w razie czego" zostawiam linki do poprzednich ciążowych postów:
1 trymestr
2 trymestr
No i na koniec kilka dosłownie migawek wizualnych.
99% z tego co widzicie otrzymaliśmy od najbliższych po ich dzieciach. Cudowny recycling.
To jedno z ostatnich grubaśnych selfies. Jeszcze na szoppingu!
Chyba ogarniałam łóżeczko, kiedy ani się obejrzałam a kot testował już wygodę wózka.
No i na samiuteńki koniec... co ja się martwię jaką będę mamą - przecież widać na zdjęciu jak dzieci do mnie lgną i jakie są przy mnie szczęśliwe! :/
życzę Ci wytrwałości i rozumiem, co czujesz. Dla mnie druga ciąża była ogromną próbą (psychicznie), ale jak tylko maluch pojawi się na świecie nic już nie będzie ważniejsze. Zobaczysz. Spokojnego i szczęśliwego rozwiązania - przed Tobą najpiękniejszy czas :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana. Na około tylko mnie straszą i przestrzegają. Wiem, że nie będzie łatwo ale tak dobrane słowa jak Twoje od razu pozytywnie nastawiają.
Usuńwiesz czego się nauczyłam? słuchaj siebie! masz swój instynkt, swoje przeczucia i masz do tego prawo. działaj zgodnie z tym, co Ci podpowiada serce, a mamusine wiele potrafi :) Najbliższy czas wynagrodzi Ci wszystko, obiecuję! :) Trzymajcie się :)
UsuńJa też się szybko wzruszam, jeszcze w ciąży nie byłam ale myśle, że w tym stanie ckliwość i wszystkie wahania są normą :) Czucie kończyn dziecka w brzuszku to musi być coś magicznego. Dobrze, że Cię nie skopało w żebra. Cudna szafa na dziecięce ubranka, a brzuszek rzeczywiście masz BIG!
OdpowiedzUsuńHehe, podejrzewam, że dziecko waży już z 6 kg!
UsuńOstatnie zdjęcie najlepsze! :D Hihi ;)
OdpowiedzUsuńKasia, dasz radę! Kto, jak nie Ty? ;) Fajnie mi się to czytało, zdjęcia mnie rozczuliły. Takie malusie rzeczy są słodziutkie. Zrzucisz nadprogramowe kilogramy prędzej, niż Ci się wydaje.
Co do wieku na ciążę, to totalnie się zgadzam. Nigdy nie ma "odpowiedniego" czasu. U niektórych jest to wcześniej, u niektórych później. Moja mama urodziła mnie, gdy miała 20 lat i uważa, że to nie było błędem (spróbowałaby :P). Mama mojej przyjaciółki - jesteśmy w tym samym wieku - urodziła ją po 40. Ja mam 23. (łomatkoooo) i jakoś nie czuję, że bym teraz podołała. Za to wiele koleżanek ze szkoły ma już swoje pierwsze dziecko na koncie i im z nim do twarzy. Na każdego przyjdzie pora ;)
Mam nadzieję, że już niedługo zobaczymy się w większym gronie. I jak widzę tyle ubranek, to ja już nie wiem, co mam kupić na pierwszą wizytę! Ratunku! Jak żyć? ;)
No i ja się podpisuję pod tym co napisałaś o wieku. Nie ma reguły. Fajnie jest mieć dzidzię wtedy, kiedy się ją planuje i jest się gotowym choć to też kwestia względna.
UsuńNo ciuszków absolutnie nam nie potrzeba, ale jak się ogarnę życiowo to samo spotkanie będzie najlepszym prezentem :)
A jak żyć to pana premiera zapytaj, od razu ode mnie też!
:*
Trzymam kciuki! Powodzenia :-)
OdpowiedzUsuńZdrówka i szczęśliwego rozwiązania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚlicznie wyglądasz z tym brzuszkiem:) wszystko dopięte ma ostatni guzik z tego co widać po zdjęciach i piękne:) a o bycie mamą się nie bój. Dla swojego dziecka będziesz najlepsza mama na świecie:)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia żeby wszystko poszło szybko, gładko i bezboleśnie :P i dużo dużo zdrowia dla Ciebie i maluszka:)
Powodzenia:*
Dziękuję. O bezbolesnym porodzie nawet nie marzę, chyba nie ma takich. Oby tylko dzidzia była zdrowa a o wszystkim zapomnę!
UsuńDużo, dużo zdrówka no i pomyślnego i szczęśliwego rozwiązania :* Wszystko będzie dobrze :D
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńKochana, trzymam kciuki, musisz dać radę, bo przecież każda z nas musi...
OdpowiedzUsuńU mnie właśnie zaczyna się trzeci trymestr, w poście wyraziłaś wszystko co czuję....
A i szafa cudna, ja dla mojej małej kompletuje ciuszki z sh, puki się jeszcze w miarę czuję ....
UsuńCudownie, że też jesteś w ciąży! Jejku pamiętam jak cieszyłam się, że wchodzę w 3 trymestr a teraz naprawdę cieszę się, że rozwiązanie tuż tuż no bo ciężko jest, naprawdę :) Samo to, że w mieszkaniu chciałabym zrobić tysiące rzeczy ale nie mam też skłonności do robienia wszystkiego za wszelką cenę więc duuużo teraz odpoczywam i tylko rozglądam się dookoła snując plany na zaś :) Ja ciuszki też będę dalsze kupowała w SH bo uwielbiam tą rozrywkę polowania :) Życzę Ci jak najlżejszych 3 miesięcy :)
UsuńTrzymam kciuki :) garderoba spoora ;) a brzusio pokaźny ale też taki miałam :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) No jest ogromny, chyba urodzę malutkiego olbrzyma!
Usuńdasz sobie radę. Instynkt macierzyński przychodzi tuż po porodzie będzie dobrze
OdpowiedzUsuńcudownie, że dostałaś tyle rzeczy od najbliższych to na prawdę wiele. Tym bardziej, że dziecko do roku czasu rośnie z prędkością światła i ciuchy będziesz wyrzucać z szafy co miesiąc:)
No właśnie, podejrzewam, że części nawet nie założę. Oprócz ciuszków mam łóżeczko, wózek, przewijak i takie tam również po bratanku więc naprawdę jestem wdzięczna za ogromną pomoc jaką otrzymaliśmy.
UsuńJakoś będzie , początki będą ciężkie i uciążliwe , ale wiadomo jak to bywa ;)) . Dasz radę ; * . Życzę dużo cierpliwości i radości. Dobrze,że tyle ubranek dla malucha dostałaś :) .
OdpowiedzUsuńMamą będziesz wpsaniłąą ;) oo masz wielką piłeczę zamiast brzucha ;D
OdpowiedzUsuńHehe, naprawdę na golaska widać, że to moje! :D
UsuńSłodki brzuszek :D i ile ubranek :)
OdpowiedzUsuńOjejku jaki brzuszek! Będziesz super mamą, zobaczysz :)
OdpowiedzUsuńCzekam na szczęśliwe - to już, mam ją :D
Miejmy nadzieję tylko, że dzieciątko wytrzyma taką ilość ubranek, miłości i kosmetyków :D
Dzięki :)) Nie nastawiam się, że będzie super ale będę usilnie starała się pozytywnie motywować i iść z tym wszystkim do przodu. Nie mogę się doczekać :)
Usuńz huśtawką nastrojów polecam się na jakiś czas zaprzyjaźnić ;) widzę że wszystko zapięte na ostatni guzik, ciesz się ostatnimi chwilami "wolności" :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie usilnie to robię, wczoraj mąż znudzony pyta co robimy, odpowiedziałam mu, żeby dokładnie zapamiętywał każdą pojedynczą chwilę nudów, która nas teraz spotyka :)
Usuńheh przy ostatnim zdjęciu się uśmiałam , dla swojego bobaska będziesz najlepszą mama na świecie ☺ wiem co mówię sama mam dwoje a kiedyś miałam podobne obawy
OdpowiedzUsuńDziękuję! Mam nadzieję, że będzie na tyle dobrze, że zrealizujemy plan i będziemy mieć również dwójkę :)
Usuńgłowa do góry...na pewno będziesz super mamą...ciąża to trudna sprawa :) kobietom różne myśli przychodzą do głowy :)...ale trzeba przetrwać ten słodko-gorzki okres :)
OdpowiedzUsuńMoże ten post brzmi nieco pesymistycznie ale ja naprawdę mam pozytywne nastawienie do tego co nadchodzi :)
Usuńz ciąża Ci do twarzy ^^
OdpowiedzUsuńEee tam, no ale dzięki :)
UsuńJeszcze czas, brzuszek jest wysoko :)
OdpowiedzUsuńNo jeszcze czas... 4 dni :)
UsuńAle masz przepiękny brzusio :)
OdpowiedzUsuńOgromny! :)
Usuńładnie wyglądasz;)
OdpowiedzUsuńps. a u mnie? lekko, delikatnie i oczywiście fashionowo!
Wyglądasz cudownie, życzę Ci by wszystko poszło bezboleśnie, a dziecko urodziło się zdrowiutkie ;) Masz śliczny brzuszek, wzruszyłam się czytając Twój post!
OdpowiedzUsuńA mnie wzruszyło to, że Ty się wzruszyłaś! Dziękuję Ci... Na bezbolesny poród oczywiście nie liczę, oby tylko dzidzia była zdrowa...
UsuńPiękny i wzruszający wpis :) Dopiero rozpoczęłam 3 trymestr i szczerze nie mogę się doczekać kiedy urodzę. Ciąża to dla mnie straszna katorga. Nie sądziłam, że aż tak będzie mi ciężko ją znieść. Moje koleżanki miały dużo łatwiej z tego co opowiadały, żadnych bólów, nudności czy humorów. Ja czytałam na https://plodnosc.pl/kalendarz-ciazy/trzeci-trymestr/ jak przebiega 3 trymestr i wydaje mi się, że powinno być już teraz z górki. Podobno te początkowe 6 miesięcy są najgorsze, później to bardziej oczekiwanie na dziecko. Powoli zabieram się za kompletowanie wyprawki do pokoju i szpitala :)
OdpowiedzUsuń