Sleek paletka Sparkle - recenzja
Kilka miesięcy temu zakupiłam kolejną do kolekcji paletkę Sleek – Sparkle. Mam już kilka paletek Sleeka, nie mogę się oprzeć aby raz na jakiś czas dopieścić się następną.
Kiedy analizowałam, którą paletkę kupić mojej przyjaciółce pod choinkę (obydwie miałyśmy już Sparkle), brałam pod uwagę jej ulubione kolory ale i także przy okazji i bez ściemy szukałam takiej, jakiej sama jeszcze nie miałam (miałam super okazję i wymówkę do wzbogacenia się o kolejną). Ponieważ przyjaciółka po raz pierwszy raz zetknęła się na żywo z paletkami Sleeka i była Sparkle zachwycona, wybór padł na Sparkle 2.
Dzisiaj pokażę wam zdjęcia obydwu paletek ale podzielę się moją opinią najpierw o pierwszej brokatowej paletce.
Paletka wygląda jak wszystkie inne – to samo opakowanie, czarne pudełko, duże lusterko i na obydwu końcach zakończony aplikator – przeze mnie używany do testowania kolorów po raz pierwszy (nie wiem dlaczego jeszcze ich nie wyrzuciłam).
Sparkle ma kraciastą strukturę na wierzchu – osobiście wolę ich cienie sprasowane na gładko. Ale to szczegół.
Dostajemy w środku folijkę z nazwami kolorów. Lubię jak cienie mają swoje nazwy - brakuje mi tego w Inglocie.
Cena paletki – ok 32 – 36 zł + koszty przesyłki.
Teraz sedno sprawy – cienie. Jak zawsze mamy 10 odcieni. Sparkle to 7 ciemnych kolorów, jeden soczyście kolorowy (Cranberry) i 2 jasne. Te dwa jasne odcienie – srebrny i złoty są powiedziałabym satynowe, czarny kolor jest całkowicie matowy a reszta nasycona miliardem drobinek – w większości koloru srebrnego oprócz zielonego, który ma śliczne drobinki w swoim odcieniu, czyli zielonym :)
Jakość cieni w porównaniu do innych paletek Sleeka jest wg mnie bardzo dobra +. Cienie w większości są niesamowicie napigmentowane, wystarczy ich odrobineczka aby pokryć sporą powierzchnię powieki. Zdecydowanie radzę nakładanie ich partiami aby uzyskać zadowalającą nas intensywność koloru. Bardzo łatwo z nimi przedobrzyć.
Cienie przy nakładaniu się osypują ale nie drastycznie. Zazwyczaj tak się dzieje przy nakładaniu ciemnych cieni a tym bardziej z drobinkami i brokatem, dlatego sugeruję wykonać makijaż oka jako pierwszy zanim nałożymy podkład.
Podsumowując – jestem bardzo zadowolona ze Sparkle. Jako miłośniczka brokatu, błyskotek jest to świetna paletka, godna mojej błyskotliwej kolekcji. Wg mnie jest zdecydowanie warta swojej ceny. Wady? – brakuje mi w niej przynajmniej jeszcze jednego jasnego odcienia. Jednak ten drobny szczegół nie zmienia mojej oceny o paletce.
Ocena – 5/6.
cudo!!!
OdpowiedzUsuńżadnej Sparkle nie mam
ale uwielbiam cienie Sleeka i to głównie ich używam :)
Ładne kolory, ale jeśli przesyłka jest droższa niż cienie to coś test nie tak. ;/
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie. ;*
Nie, przesyłka nie jest droższa, cena paletki waha się i kosztuje średni ok 32-35 zł (pewnie można znaleźć i inne ceny) a koszta przesyłki to średni 7 zł.
UsuńI dzięki za odwiedziny - idę do Ciebie :)
Usuńwygląda na prawdę zachęcająco :)
OdpowiedzUsuń