Denko nr 9. Marzec.
Usilnie starałam się aby ten post pojawił się pod koniec marca. Wyszło jak zwykle po mojemu czyli odlegle od planowanego terminu bądź na ostatni gwizdek.
Tym razem postarałam się sprawy denkowej nie odwlekać ponownie na kilka miesięcy jak to się stało poprzednim razem i mocno będę się trzymać postanowienia, że denka pojawią się na blogu, gdy moja torebka przeznaczona na zużyte opakowania zapełni się po brzegi. Fajnie byłoby, gdyby torebka była wypełniona pod koniec każdego miesiąca, ale już teraz wiem, że w kwietniu nie ma szans na taki wynik.
W marcu pożegnałam się z poniższymi kosmetykami.
Lirene żel pod prysznic - recenzja.
Avon Senses - raz na jakiś czas skuszę się na ich żele z serii Sensens - ten powyższy mi nie podpasował, mało wydajny i średni zapach.
Szampon Nivea nadający blask i objętość - oprócz tego, że mógłby być nieco bardziej wydajny był dobrym produktem dla moich włosów. Po umyciu włosy były dość dobrze nawilżone.
Lirene balsam z mango - jak miło jest wykończyć tak pojemny produkt. Balsam mango od Lirene uwielbiałam - dawał skórze porządną i utrzymującą się dawkę nawilżenia oraz pozostawiał na długo boski aromat mango, który uwielbiam.
Antyperspirant Lady Speed Stick - od wielu, wielu lat raz na jakiś czas do nich powracam.
Żałuję, że nie udało mi się napisać indywidualnych recenzji na temat powyższych kosmetyków bo o każdym miałam coś do powiedzenia.
Różowy płyn micelarny Garniera to już mój ulubiony produkt i skończyłam już drugą butelkę tego kosmetyku. Krem Lirene był moim ulubieńcem - preferuję kremy o gęściejszej konsystencji a pomimo tego wciąż świetnie nadające się pod makijaż. Tonik Ziaja liście manuka baaardzo lubiłam. Przeszkadzał mi jedynie i niestety sposób aplikacji a to ze względu na niego postanowiłam go wypróbować. Żel do mycia twarzy Iwostin był delikatnym ale zdecydowanie skutecznym kosmetykiem do jej oczyszczania.
Krem pod oczy Bioliq również sprawdził się na mojej twarzy. Dawał zadowalające nawilżenie i ukojenie skórze wokół oczu.
Maskara Clubbing od Bourjois to jedna z najlepszych maskar "nie do zdarcia", które miałam okazje używać. Ten egzemplarz trochę się u mnie zasiedział bo dawno już go przestałam używać. Muszę zerknąć do szafy Bourjois czy nadal go produkują, bo szczerze mówiąc nie jestem pewna.
Maskara Boom Boom Wibo - recenzja.
Pomadka ochronna Balea niestety idzie do śmieci choć jest stosunkowo niedawno kupionym kosmetykiem. W pewnym momencie mi się złamała a moje próby odratowania sztyftu spełzły na niczym - wszystko doszczętnie się rozwaliło i rozpaprało. Odczuwam lekki żal ponieważ nie lubię wyrzucać niezużytych kosmetyków - tym bardziej nowych.
W tym miesiącu postawiłam na próbki Ziaji. Wydawało mi się, że zużywam jedną po drugiej a ostatecznie jest ich tylko 6 :)
Może się powtarzam, ale zawsze jestem ciekawa czy używałyście może kosmetyków, które ja wykończyłam i jakie macie o nich opinie.
Ciał!