Moja kopertówka na lato...

Moja kopertówka na lato...

Dzisiejszy post jest postem konkursowym, którego zadaniem jest przedstawienie zawartości swojej letniej torebki bądź kopertówki, bez której nie wyobrażamy sobie wieczornego wyjścia w wakacyjny wieczór. Zadanie komplikuje fakt, że pośród zebranych przedmiotów, których może być tylko 5, znajdować się może tylko jeden kosmetyk - róż i cień 2 w 1 z nowej kolekcji Rosy firmy Dr Irena Eris ProVoke.

Poniżej zobaczcie co wybrałam jako letnią zawartość mojej torebki.




Przede wszystkim latem wracam do mojej limonkowo - żółtej, jaskrawej torebki, którą uwielbiam. Jest ona idealnie soczysta i energetyczna podczas wakacyjnego okresu.

Moja torebka na lato to:

- Nowość ProVoke od Dr Ireny Eris czyli multifunkcyjny kosmetyk - róż w odcieniu 02 Tea Rose, który możemy nakładać zarówno na policzki jak i powieki. Jego wytłaczana powierzchnia urzeka od pierwszego spojrzenia. Ten kosmetyk zasługuje na oddzielny post, który musi się pojawić.

- Kolejnym gadżetem to klucze oraz od razu ujmę w tym podpunkcie telefon - gadżety, bez których nie ruszamy się z domu.

- Dla mnie nieodłącznym elementem zawartości letniej torebki to gumka do włosów. Zawsze musi być pod ręką kiedy opadające na ramiona włosy zaczynają mnie drażnić, dzięki niej mogę związać szybko uformowany koczek.

- Ostatni gadżet może dziwić i przede wszystkim nie bardzo pasować do reszty ale jest to ... smoczek. Jak pewnie większość z was wie jestem mamą prawie rocznego bobasa, który dla rodziców jest jak "kula u nogi" :) Pucię często zabieram ze sobą i w mojej małej, wyjściowej torebce nie raz znajduje się taki właśnie gadżet, który wypycha miejscem inne przedmioty, z którym muszę rezygnować. 

Przyznam, że spakowałabym do mojej "żarówiastej" torebki jeszcze przynajmniej raz tyle. Zazwyczaj rezygnuję z większych toreb na rzecz tych małych, które u mnie ostatecznie wyglądają jak bambaryłki z powodu przepełnienia. Jednak tym razem muszę się trzymać zasad konkursu. Wyniki zostaną ogłoszone po 15 lipca. 





Wibo długotrwała pomadka do ust Matte Intense nr 3. Moje ogromne rozczarowanie.

Wibo długotrwała pomadka do ust Matte Intense nr 3. Moje ogromne rozczarowanie.

W jednym z ostatnich postów z zakupami promocyjnymi z drogerii wspomniałam, że wkrótce napiszę o jednym z bubli, jaki znalazł się pośród nabytych kosmetyków. Mowa jest o matowej pomadce Matte Intense od Wibo. Ja swoją mam w kolorze nr 3 i jest to chłodnawy odcień fuksji. 





Nie potrafię sobie przypomnieć jak to się stało, że zdecydowałam się na jej zakup. Pomimo sporego rozkojarzenia i euforii towarzyszącej mi podczas tygodnia z promocjami na produkty do ust, na pewno każdą zakupioną pomadkę testowałam na wierzchu dłoni - konsystencję i odcień. 

Pomadka Wibo wyglądem przypomina niczym nie wyróżniającego się klasyka. Plastikowe opakowanie w dotyku wydaje się być wykonane z nieco gorszego plastiku aczkolwiek nie zapowiada się aby było możliwe stosunkowo szybkie uszkodzenie tubeczki. Nie jest to dla mnie żaden minus ponieważ nie wymagam super opakowania kosmetyku z niższej półki cenowej.




Regularna cena pomadki to mniej niż 10 zł. Ja, pomimo, że zapłaciłam tylko połowę jej ceny, nadal żałuję tego zakupu. Dlaczego? Przeczytajcie poniżej.

Pomadka okazała się fatalna w aplikacji. Zastanawiam się czy inne odcienie mają taką samą formułę. Sztyft bardziej niż topornie, tempo sunie po skórze zarówno dłoni a tym bardziej ust. Nie ma praktycznie poślizgu. W ślad za tym idzie bardzo słabe i nierówne oddanie koloru. Troszkę się "namęczyłam" rozprowadzając szminkę na wierzchu dłoni i nie wyobrażam sobie, żeby aplikacja pomadki na ustach tak właśnie miała wyglądać. Nakładając ją na wargi odczuwamy szorstkość. Przez tak wadliwą formułę sztyftu jej odczucie na ustach od razu niemiło mi się kojarzy. Kosmetyk jest odczuwalny natomiast nie daje żadnego nawilżenia, jedynie delikatne odczucie ściągnięcia ust. Sam sztyft bardzo szybko mi się odczepił od podstawy tubki (ze względu na toporność aplikacji i siłę, z jaką musimy to robić).

Nie testowałam trwałości pomadki ponieważ ani razu nie zdecydowałam się pomalować nią ust na jakiekolwiek wyjście.




Przyznam, że dawno nie byłam tak mocno rozczarowana jakimś kosmetykiem. Oczywiście jestem świadoma, że kosmetyki Wibo są drogeryjnymi, tanimi produktami ale wszystkie przecież wiemy, że bardzo często tą firmę oraz jej podobne cechują naprawdę dobrej jakości produkty. 

Dajcie mi koniecznie znać czy miałyście doświadczenie z matowymi pomadki Wibo. A może ten numer (3) jest akurat bardziej felerny od innych? Liczę na informacje od was.

Ja tej pomadki zdecydowanie nie polecam. Moja idzie bezwzględnie do kosza na śmieci!