Nowości - Żel micelarny i Krem do twarzy Bio Nawilżenie Lirene - prezentacja i recenzja.
2
bio nawilżenie
,
dermo program
,
kommo
,
kommokasia
,
krem do cery suchej i wrażliwej
,
lirene
,
nawilżający żel micelarny z witaminą e
,
swiat kommo
,
szczecin
,
ultra nawilżający krem z witaminą e
Miałam świadomość, że nastała u mnie przerwa w blogowaniu ale złapałam dzisiaj się za głowę, gdy okazała się ona być prawie dwumiesięczną luką w nadawaniu postów. Każda blogerka ma takie okresy, tak po prostu z różnych powodów bywa. Ja tam się cieszę, że jestem, że wracam! A wy? (tu powinna paść odpowiedź, że wy też).
Wiem, że jedzie już przez Polskę, między innymi do mnie, kolejna paczka z nowościami od Lirene. Zatem mój come back zacznę od rozliczenia się z inną nowością Lirene - duetem z serii Bio Nawilżenie a dokładnie: nawilżającym żelem micelarnym do oczyszczania twarzy i oczu oraz ultra nawilżającym kremem do twarzy z witaminą E (wersja dla cery wrażliwej i suchej).
OPAKOWANIE
Krem przy zakupie znajduje się w kartoniku, na którym mamy większość informacji na jego temat. Słoiczek jest plastikowy a zatem leciutki. Bardzo podoba mi się jego wygląd - odcienie niebieskości w połączeniu ze srebrnym wieczkiem są miłe dla oka, plus za jakby podwójne ścianki słoiczka. Wizualnie krem od samego początku bardzo przypadł mi do gustu.
Butelka żelu micelarnego ma poręczne otwieranie z wyżłobioną wnęką do podważenia i zamykane wieczko na klik, które dzięki temu, że jest płaskie pozwoli nam wykończyć do reszty kosmetyk, dzięki postawieniu go do góry nogami. Sam żel dzięki zawartości niebieskich mikrogranulek również wygląda ciekawie i zachęcająco.
KONSYSTENCJA
Krem jest bardzo delikatny, lekko musowaty. Podobnie jak żel zawiera w sobie niebieskie mikrogranulki (aktywna witamina E zamknięta w mikrosferach przy użyciu innowacyjnej technologii), które podczas aplikacji pękają.
Żel micelarny ani nie spływa ani nie jest przesadnie gęsty. Najprościej mówiąc - jego konsystencja jest w sam raz.
DZIAŁANIE
Krem do twarzy
Delikatna formuła kremu idealnie się wchłania w skórę i nie pozostawia na niej filmu. Mikro drobinki z witaminą E podczas aplikacji pękają (nie jest to za bardzo odczuwalne) i mieszają się swobodnie z kremem. Odczucie odprężenia skóry po nałożeniu oraz nawilżenia jest natychmiastowe i kojące. Osobiście preferuję typowo kremowe rozwiązania na swojej twarzy. Mam wrażenie, że one dają mojej skórze zdecydowanie dłuższe uczucie jej nawilżenia. Przy stosowaniu kremu Bio Nawilżenie zauważyłam właśnie, że początkowo skóra była zrelaksowana i nienaciągnięta ale odczucie suchości powracało szybciej niż przy standardowej czy wręcz gęściejszej formule innych kremów do twarzy.
Pomimo tego, że moja wersja kremu nie jest matująca (a jest dostępna taka opcja) to twarz po aplikacji kosmetyku wygląda na lekko zmatowioną. Wydaje mi się, że jest to spowodowane formułą w jakiej występuje krem i w zależności od potrzeb może wam to przypaść do gustu bądź nie.
Krem doskonale współgrał ze wszystkimi podkładami, jakie nosiłam podczas jego stosowania. Najbardziej mi odpowiadał gdy wiedziałam, że makijaż nie będzie na mojej twarzy dłużej niż kilka godzin. Gdy zapowiadał się dłuższy dzień z pomalowaną twarzą wybierałam jako pielęgnację coś bardziej "konkretnego".
Żel micelarny
Specjalnie recenzję żelu zostawiłam jako drugą - na deser, ponieważ jestem nim totalnie zauroczona. Opakowanie można by powiedzieć - standardowe, ale już jak pisałam wyżej niebieskie mikrogranulki przyciągają oko (chyba zawsze miałam słabość do tych mini kuleczek zawartych w kosmetykach), kojarzą mi się zawsze ze świeżością.
Żel można stosować na dwa sposoby - z wodą i bez niej. Bez wody należy nanieść go na wacik i usunąć makijaż zarówno na twarzy jak i wokół oczu. Z wodą stosujemy go jak typowy żel do oczyszczania twarzy. Wypróbowałam obydwie wersje i o ile żel dawał radę w usunięciu makijażu bez wody używając wacika (nawet makijaż oka wraz z tuszem poszedł w niepamięć) to za bardzo przypominało mi to demakijaż za pomocą mleczka, czego nie znoszę. Pozostałam zatem przy typowym oczyszczaniu twarzy z użyciem wody przy poprzednio wykonanym klasycznie demakijażu.
Żel znakomicie usuwa resztki makijażu, również w okolicach oczu. Jest niesamowicie delikatny (nigdy mnie nie podrażnił i nie zaszczypał na moment gdy manewrowałam przy powiekach), jednocześnie jest super skuteczny, doczyszczał moją twarz z resztek makijażu na 100%. Żel się nie pieni ale ma inną formułę od żelu micelarnego Lirene z błękitną algą, za którym niestety nie przepadam. W tej wersji brak piany mi kompletnie nie przeszkadzał. Ten kosmetyk czułam idealnie pod dłońmi kiedy żel z błękitną algą jakby ślizgał się po skórze w trudny do opisania sposób.
Mikrogranulki podobnie jak w przypadku kremu przy aplikacji i użyciu uwalniały się w sposób raczej niewyczuwalny.
Nie mogę nie wspomnieć w tym miejscu o zapachu żelu, który tak pięknie i soczyście pachnie mango, że uprzyjemnia proces mycia twarzy o 100%. Zwolenniczki zapachowych kosmetyków a szczególnie mango maniaczki - musicie ten produkt wypróbować. Zapach jest cudowny, energetyczny i przyznaję, że kupił mnie na mam nadzieję wiele kolejnych lat. Na pewno będę do niego powracać.
WYDAJNOŚĆ
Obydwa produkty są wydajne jednak żel wydaję mi się nieco bardziej wydajny, ponad standard. Oczywiście jest to moje subiektywne odczucie w porównaniu do innych produktów, jakich do tej pory używałam.
ZAPACH, KOLOR
Krem ma kolor rozbielonego, delikatnego różu i zawiera niebieskie mikrogranulki. Ma dość intensywny zapach i niestety nie przypomina on cudownego zapachu żelu micelarnego. Z początku nawet mi się podobał, lubię zapachowe kosmetyki, jednak z czasem zaczął mi przeszkadzać i gdybym miała do kremu powrócić to na pewno po jakiejś przerwie.
Żel jest przezroczysty i również zawiera drobinki. O zapachu rozpisałam się już wyżej - tego nie da się opisać - jeśli lubicie kosmetyki o owocowym zapachu - musicie go wypróbować.
SKŁAD
Krem
Aqua (Water), Caprylic/ Capric Triglyceride, Cetyl Alcohol, Glycerin, Dimethicone, Hydrogenated Olive Oil Decyl Esters, Dimethicone/ Vinyl Dimethicoen Crosspolymer, Glyceryl Stearate, Peg-75 Stearate, Prunus Persica (Peach) Kernel Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Hydroxyateophenone, Polyacrylamide, Steareth -20, Ceteth20, C13-14 Isoparaffin Silica, Tocopheryl Acetate, Lactose, Butylene Glycol, Laureth-7, Ethylhexylglycerin, Microcrystalline Cellulose, Calendula Officinalis Flower Extract, Clintonia Borealis (Lily) Root Extract, Tagetes Erecta Flower Extract, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance), Alpha-Isomethyl Ionone, Ci 77289 (Chromium Hydroxide Green), Ci (Fd&C Red No. 40)
Żel
Aqua, Pentylene Glycol, Sodium Oleoyl Sarcosinate, Sodium Lauryl Sulfoacetate, Triethanolamine, Acrylates, Xanthan Gum,Ethylexylglycerin, PEG_70 Mango GLycerides, Sodium Chloride, SOdium OLeate, Lactose, Disodium EDTA, Microcrystalline CEllulose, Retinyl Palamite, Tocopheryl Acetate, Clintonia Borealis Root Extract, Phenoxyethanol, Parfum, Limonene, Cl 77289
POJEMNOŚĆ, CENA
Krem 50 ml, ok. 20 zł
Żel 200 ml, ok. 15 zł
PODSUMOWANIE
Obydwa kosmetyki uważam za udane. Nie ukrywam, że do mojego kosmetycznego gustu przypadł mi dużo bardziej żel micelarny. Przyjemny w użytkowaniu kosmetyk, bardzo skuteczny i cudownie pachnący. W kremie przeszkadzał mi pod koniec zapach i jednak niezbyt długie odczucie nawilżenia na mojej skórze. Do żelu powrócę na 100% a do kremu - być może. Nie mniej jednak polecam wam tą serię.
Wiem, że jedzie już przez Polskę, między innymi do mnie, kolejna paczka z nowościami od Lirene. Zatem mój come back zacznę od rozliczenia się z inną nowością Lirene - duetem z serii Bio Nawilżenie a dokładnie: nawilżającym żelem micelarnym do oczyszczania twarzy i oczu oraz ultra nawilżającym kremem do twarzy z witaminą E (wersja dla cery wrażliwej i suchej).
OPAKOWANIE
Krem przy zakupie znajduje się w kartoniku, na którym mamy większość informacji na jego temat. Słoiczek jest plastikowy a zatem leciutki. Bardzo podoba mi się jego wygląd - odcienie niebieskości w połączeniu ze srebrnym wieczkiem są miłe dla oka, plus za jakby podwójne ścianki słoiczka. Wizualnie krem od samego początku bardzo przypadł mi do gustu.
Butelka żelu micelarnego ma poręczne otwieranie z wyżłobioną wnęką do podważenia i zamykane wieczko na klik, które dzięki temu, że jest płaskie pozwoli nam wykończyć do reszty kosmetyk, dzięki postawieniu go do góry nogami. Sam żel dzięki zawartości niebieskich mikrogranulek również wygląda ciekawie i zachęcająco.
KONSYSTENCJA
Krem jest bardzo delikatny, lekko musowaty. Podobnie jak żel zawiera w sobie niebieskie mikrogranulki (aktywna witamina E zamknięta w mikrosferach przy użyciu innowacyjnej technologii), które podczas aplikacji pękają.
Żel micelarny ani nie spływa ani nie jest przesadnie gęsty. Najprościej mówiąc - jego konsystencja jest w sam raz.
DZIAŁANIE
Krem do twarzy
Delikatna formuła kremu idealnie się wchłania w skórę i nie pozostawia na niej filmu. Mikro drobinki z witaminą E podczas aplikacji pękają (nie jest to za bardzo odczuwalne) i mieszają się swobodnie z kremem. Odczucie odprężenia skóry po nałożeniu oraz nawilżenia jest natychmiastowe i kojące. Osobiście preferuję typowo kremowe rozwiązania na swojej twarzy. Mam wrażenie, że one dają mojej skórze zdecydowanie dłuższe uczucie jej nawilżenia. Przy stosowaniu kremu Bio Nawilżenie zauważyłam właśnie, że początkowo skóra była zrelaksowana i nienaciągnięta ale odczucie suchości powracało szybciej niż przy standardowej czy wręcz gęściejszej formule innych kremów do twarzy.
Pomimo tego, że moja wersja kremu nie jest matująca (a jest dostępna taka opcja) to twarz po aplikacji kosmetyku wygląda na lekko zmatowioną. Wydaje mi się, że jest to spowodowane formułą w jakiej występuje krem i w zależności od potrzeb może wam to przypaść do gustu bądź nie.
Krem doskonale współgrał ze wszystkimi podkładami, jakie nosiłam podczas jego stosowania. Najbardziej mi odpowiadał gdy wiedziałam, że makijaż nie będzie na mojej twarzy dłużej niż kilka godzin. Gdy zapowiadał się dłuższy dzień z pomalowaną twarzą wybierałam jako pielęgnację coś bardziej "konkretnego".
Żel micelarny
Specjalnie recenzję żelu zostawiłam jako drugą - na deser, ponieważ jestem nim totalnie zauroczona. Opakowanie można by powiedzieć - standardowe, ale już jak pisałam wyżej niebieskie mikrogranulki przyciągają oko (chyba zawsze miałam słabość do tych mini kuleczek zawartych w kosmetykach), kojarzą mi się zawsze ze świeżością.
Żel można stosować na dwa sposoby - z wodą i bez niej. Bez wody należy nanieść go na wacik i usunąć makijaż zarówno na twarzy jak i wokół oczu. Z wodą stosujemy go jak typowy żel do oczyszczania twarzy. Wypróbowałam obydwie wersje i o ile żel dawał radę w usunięciu makijażu bez wody używając wacika (nawet makijaż oka wraz z tuszem poszedł w niepamięć) to za bardzo przypominało mi to demakijaż za pomocą mleczka, czego nie znoszę. Pozostałam zatem przy typowym oczyszczaniu twarzy z użyciem wody przy poprzednio wykonanym klasycznie demakijażu.
Żel znakomicie usuwa resztki makijażu, również w okolicach oczu. Jest niesamowicie delikatny (nigdy mnie nie podrażnił i nie zaszczypał na moment gdy manewrowałam przy powiekach), jednocześnie jest super skuteczny, doczyszczał moją twarz z resztek makijażu na 100%. Żel się nie pieni ale ma inną formułę od żelu micelarnego Lirene z błękitną algą, za którym niestety nie przepadam. W tej wersji brak piany mi kompletnie nie przeszkadzał. Ten kosmetyk czułam idealnie pod dłońmi kiedy żel z błękitną algą jakby ślizgał się po skórze w trudny do opisania sposób.
Mikrogranulki podobnie jak w przypadku kremu przy aplikacji i użyciu uwalniały się w sposób raczej niewyczuwalny.
Nie mogę nie wspomnieć w tym miejscu o zapachu żelu, który tak pięknie i soczyście pachnie mango, że uprzyjemnia proces mycia twarzy o 100%. Zwolenniczki zapachowych kosmetyków a szczególnie mango maniaczki - musicie ten produkt wypróbować. Zapach jest cudowny, energetyczny i przyznaję, że kupił mnie na mam nadzieję wiele kolejnych lat. Na pewno będę do niego powracać.
WYDAJNOŚĆ
Obydwa produkty są wydajne jednak żel wydaję mi się nieco bardziej wydajny, ponad standard. Oczywiście jest to moje subiektywne odczucie w porównaniu do innych produktów, jakich do tej pory używałam.
ZAPACH, KOLOR
Krem ma kolor rozbielonego, delikatnego różu i zawiera niebieskie mikrogranulki. Ma dość intensywny zapach i niestety nie przypomina on cudownego zapachu żelu micelarnego. Z początku nawet mi się podobał, lubię zapachowe kosmetyki, jednak z czasem zaczął mi przeszkadzać i gdybym miała do kremu powrócić to na pewno po jakiejś przerwie.
Żel jest przezroczysty i również zawiera drobinki. O zapachu rozpisałam się już wyżej - tego nie da się opisać - jeśli lubicie kosmetyki o owocowym zapachu - musicie go wypróbować.
SKŁAD
Krem
Aqua (Water), Caprylic/ Capric Triglyceride, Cetyl Alcohol, Glycerin, Dimethicone, Hydrogenated Olive Oil Decyl Esters, Dimethicone/ Vinyl Dimethicoen Crosspolymer, Glyceryl Stearate, Peg-75 Stearate, Prunus Persica (Peach) Kernel Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Hydroxyateophenone, Polyacrylamide, Steareth -20, Ceteth20, C13-14 Isoparaffin Silica, Tocopheryl Acetate, Lactose, Butylene Glycol, Laureth-7, Ethylhexylglycerin, Microcrystalline Cellulose, Calendula Officinalis Flower Extract, Clintonia Borealis (Lily) Root Extract, Tagetes Erecta Flower Extract, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance), Alpha-Isomethyl Ionone, Ci 77289 (Chromium Hydroxide Green), Ci (Fd&C Red No. 40)
Żel
Aqua, Pentylene Glycol, Sodium Oleoyl Sarcosinate, Sodium Lauryl Sulfoacetate, Triethanolamine, Acrylates, Xanthan Gum,Ethylexylglycerin, PEG_70 Mango GLycerides, Sodium Chloride, SOdium OLeate, Lactose, Disodium EDTA, Microcrystalline CEllulose, Retinyl Palamite, Tocopheryl Acetate, Clintonia Borealis Root Extract, Phenoxyethanol, Parfum, Limonene, Cl 77289
POJEMNOŚĆ, CENA
Krem 50 ml, ok. 20 zł
Żel 200 ml, ok. 15 zł
PODSUMOWANIE
Obydwa kosmetyki uważam za udane. Nie ukrywam, że do mojego kosmetycznego gustu przypadł mi dużo bardziej żel micelarny. Przyjemny w użytkowaniu kosmetyk, bardzo skuteczny i cudownie pachnący. W kremie przeszkadzał mi pod koniec zapach i jednak niezbyt długie odczucie nawilżenia na mojej skórze. Do żelu powrócę na 100% a do kremu - być może. Nie mniej jednak polecam wam tą serię.
Nie znam tych produktów i raczej się z nimi nie poznam.
OdpowiedzUsuńbardzo fajny blog
OdpowiedzUsuń