Makijaż konkursowy z Lirene. Konturowanie.
15
baza pod makijaż no redness
,
city matt
,
kommo
,
kommokasia
,
konkurs makijażowy lirene
,
korektor be perfect
,
lirene
,
makijaż
,
shiny touch
,
swiat kommo
,
szczecin
Sporo blogerek zostało niedawno zaproszonych do wzięcia udziału w konkursie makijażowym z marką Lirene. Tematem przewodnim makijażów był strobbing lub konturowanie. Ja wybrałam to drugie.
Do wykonania makijażu otrzymałyśmy kilka kosmetyków (obecnych nowości oraz produktów, które nie aż tak dawno również zostały wprowadzone na rynek). Zestaw jaki otrzymałyśmy umożliwił wykonanie praktycznie całego makijażu, u mnie dodatkowo pojawiła się odrobina brązowego cienia do powiek, tusz i błyszczyk nie pochodzące od Lirene.
Niestety nie wszystkie odcienie kosmetyków podpasowały mojej karnacji ale starałam się maksymalnie wyciągnąć z nich to co najlepsze aby finalny efekt wyglądał w miarę naturalnie. O poszczególnych nowościach makijażowych Lirene napiszę oddzielnego posta. Dzisiaj skupię się na krokach towarzyszących mi podczas tworzenia makijażu ale również nie omieszkam zaprezentować na czym pracowałam.
Proszę nie przestraszcie się mojemu wyglądowi "przed". Zamiast się bać po prostu pozwalam wam się uśmiechnąć, ja też to robię spoglądając na siebie :)
Makijaż zaczęłam bezwzględnie od oczyszczenia i porządnego nawilżenia twarzy.
Kolejnie nałożyłam na twarz bazę pod makijaż korygującą zaczerwienienia No Redness, która również nieco zmatowiła mi skórę oraz podkład Perfect Tone w odcieniu 100 Ivory.
W okolicach oczu (również na powiekach) pojawił się kryjący korektor punktowy Be Perfect. Całość przypudrowałam matującym sypkim pudrem City Matt. Na tym etapie "wyczarowałam" również brwi :)
Kolejnym krokiem była oprawa oka. Załamanie powieki podkreśliłam bronzerem a jego zewnętrzne kąciki matowym, brązowym cieniem. Wytuszowałam rzęsy i dokleiłam kilka kępek. Twarz wykonturowałam mineralnym bronzerem Shiny Touch (okolice czoła, nos, żuchwę i oczywiście pod kościami policzkowymi).
Ostatnim etapem było nałożenie różu (Shiny Touch) oraz rozświetlacza z tej samej serii (szczyty kości policzkowych, środek czoła, nos, łuk kupidyna i odrobina na brodzie).
Tak prezentuje się finalny efekt.
Jakbyście stwierdziły, że makijaż jest lekki i naturalny to zgodzę się z wami, ale gdy spojrzycie na poniższe zdjęcie przed i po to nikt nie zaprzeczy, że nie widać większej różnicy. Makijaż to magia.
Jak wam się podoba? Macie jakieś uwagi?
Poniżej kilka dodatkowych zdjęć kosmetyków, których użyłam do wykonania makijażu.
Do wykonania makijażu otrzymałyśmy kilka kosmetyków (obecnych nowości oraz produktów, które nie aż tak dawno również zostały wprowadzone na rynek). Zestaw jaki otrzymałyśmy umożliwił wykonanie praktycznie całego makijażu, u mnie dodatkowo pojawiła się odrobina brązowego cienia do powiek, tusz i błyszczyk nie pochodzące od Lirene.
Niestety nie wszystkie odcienie kosmetyków podpasowały mojej karnacji ale starałam się maksymalnie wyciągnąć z nich to co najlepsze aby finalny efekt wyglądał w miarę naturalnie. O poszczególnych nowościach makijażowych Lirene napiszę oddzielnego posta. Dzisiaj skupię się na krokach towarzyszących mi podczas tworzenia makijażu ale również nie omieszkam zaprezentować na czym pracowałam.
Proszę nie przestraszcie się mojemu wyglądowi "przed". Zamiast się bać po prostu pozwalam wam się uśmiechnąć, ja też to robię spoglądając na siebie :)
Makijaż zaczęłam bezwzględnie od oczyszczenia i porządnego nawilżenia twarzy.
W okolicach oczu (również na powiekach) pojawił się kryjący korektor punktowy Be Perfect. Całość przypudrowałam matującym sypkim pudrem City Matt. Na tym etapie "wyczarowałam" również brwi :)
Kolejnym krokiem była oprawa oka. Załamanie powieki podkreśliłam bronzerem a jego zewnętrzne kąciki matowym, brązowym cieniem. Wytuszowałam rzęsy i dokleiłam kilka kępek. Twarz wykonturowałam mineralnym bronzerem Shiny Touch (okolice czoła, nos, żuchwę i oczywiście pod kościami policzkowymi).
Ostatnim etapem było nałożenie różu (Shiny Touch) oraz rozświetlacza z tej samej serii (szczyty kości policzkowych, środek czoła, nos, łuk kupidyna i odrobina na brodzie).
Tak prezentuje się finalny efekt.
Jakbyście stwierdziły, że makijaż jest lekki i naturalny to zgodzę się z wami, ale gdy spojrzycie na poniższe zdjęcie przed i po to nikt nie zaprzeczy, że nie widać większej różnicy. Makijaż to magia.
Jak wam się podoba? Macie jakieś uwagi?
Poniżej kilka dodatkowych zdjęć kosmetyków, których użyłam do wykonania makijażu.
Zazdroszczę testów.
OdpowiedzUsuńMakijaż śliczny.
W wolnej chwili na nowy post - AUTOPORTRET 2016
polubiłam się z podkładem, a mało który mi pasował
OdpowiedzUsuńJa też ale ten najjaśniejszy mógłby być jeszcze jaśniejszy.
UsuńPiękny makijaż kochana <3
OdpowiedzUsuńNawet spoko
OdpowiedzUsuńpiękny, bardzo delikatny ale rozświetlenie mega. Swoja drogą masz piękna cerę i saute:)
OdpowiedzUsuńNo nie jest najgorzej. Nie mam większych problemów ze skórą. Wymaga ujednolicenia i nabrania wyrazu poprzez makijaż :)
Usuńte kosmetyki są po prostu piękne!
OdpowiedzUsuńCo jedna to piękniejsza!
OdpowiedzUsuńTak, tak :) :*
Usuńte rozświetlenie! super! :)
OdpowiedzUsuńaktualnie prowadzę konkurs, zapraszam do wzięcia udziału u mnie na blogu w którym rozdaję kilka fajnych kosmetyków :) LINK
Kosmetyki fajne, ale..... błagam istnieje coś takiego jak lustro, więc sobie kup:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest bardzo ładnie, chociaż wydaje mi się, że masz odrobinę za daleko od siebie brwi. Ale nie wiem, czy tak wolisz, czy tak Ci rosną :) Ja bym spróbowała je tam troszkę zapuścić, ale oczywiście to tylko sugestia ;) Czasem, kiedy widzimy się codziennie, trudno zauważyć, co mogłoby być lepiej. Chociaż oczywiście jest to kwestia gustu i w żaden sposób nie chcę niczego krytykować.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie podkreśliłaś oczy. Wydaje mi się, że bronzer jest za ciepły, ale to już wina kosmetyku, o czym sama wspomniałaś.
Piękne zdjęcia produktów na tle srebrnych serduszek!
~Wer
Dzięki za treściwy i konkretny komentarz. Brwi faktycznie tak rosną, depiluję je jedynie od spodu a podkreślam od samego ich początku, widocznie trochę im brakuje a ja to po prostu akceptuję :) Bronzer być może w wersji delikatniejszej wyglądałby korzystniej a ja do zdjęć nałożyłam go naprawdę w sporej ilości.
Usuńsuper pomysły !
OdpowiedzUsuń