Maybelline “Illegal Lenght–Fiber Extensions”

Dzisiaj krótka recenzja tuszu Maybelline “Illegal Lenght”.

Najpierw o moich rzęsach. Sama nie mogę się zdecydować czy je lubię czy nie. Na pewno mam rzęsy niesforne – dość sztywne, rosnące jak sobie chcą i dość proste. Bywają okresy, że ładnie się układają a czasami po kilka rośnie mi w bok, w dół albo jest drobny ubytek. Od maskar oczekuję, że mi rzęsy pogrubią i przynajmniej lekko uniosą, podwiną a jeśli i wydłużą to już będzie chyba wszystko właściwie czego mogę od nich oczekiwać.

Illegal Lenght obiecuje nam rzęsy spektakularnie wydłużyć za pomocą 4mm włókien zawartych w tuszu.

Do rzeczy. Konsystencja tuszu jest dla mnie jak na początek trochę za rzadka.Od razu tu mnie zawiódł – lekkie, rzadkiej konsystencji tusze nie działają na moje rzęsy – nie dają żadnego efektu. Może więc efekt wydłużenia sprawi, że pomimo delikatnego efektu powachluję rzęsami o niebo dłuższymi niż zazwyczaj? No niestety też nie… Tusz w dziwny sposób ślizga się po moich rzęsach a włókna raczej nie chcą przyczepiać się do moich naturalnych. Przy drugiej warstwie tusz lepiej osadza się i rzeczywiście efekt jest bardziej widoczny, ale żeby był to spektakularny efekt wydłużenia rzęs – ani troszkę. Wyglądają jak pomalowane zwykłą maskarą. Mogę pochwalić trwałość tuszu – nie zaobserwowałam w ciągu dnia żeby się rozmazywał czy kruszył. Lubię też szczoteczki o takim kształcie.

Rzęsy tuszem pomalowałam kilka razy, ponieważ rozczarowałam się – odłożyłam go od razu w kąt. Mam jednak zamiar uwziąć się i dać mu szansę długodystansową aby sprawdzić czy moja opinia nie zmieni się za jakiś czas.

Tusz kupiłam w Rossmanie za ok 25 zł w pierwszej, premierowej promocji. Pojemność tuszu to 6,9 ml. Kolor – czarny.

Oto kilka zdjęć mojego tuszu:
DSC_0179DSC_0184
DSC_0182DSC_0191

1 komentarz:

  1. Hej dziękuję za odwiedziny :) bardzo mi miło, mam nadzieję, że będziesz zaglądała do mnie :) życzę wielkiego rozkwitu bloga i wielkiej sławy ;)

    OdpowiedzUsuń