Ślubnie :) pożegnanie z tematem.

W dzisiejszym poście podzielę się z wami dniem, który jest jednym z najpiękniejszych i najważniejszych dni w życiu każdego człowieka. Oczywiście jeśli go taki spotyka :)

Nie odbierajcie posta jako przechwalania, chciałabym bardziej podzielić się moim pomysłem na ślubną stylizację, dekorację, dodatki. Wszystko w ramach tematyki bloga .

Mam nadzieję, że nie rozpiszę się w nieskończoność ale muszę napisać kilka słów wstępu :) Już w poprzednich postach, w których pisałam o ślubie wspominałam, że przygotowania do ślubu odbyły się u nas bez żadnych stresów i większego napięcia. Bardziej stresowała się moja mama tym, że ja się nie stresuję i z wydrukowanym planem nie zaczynam kolejnego miesiąca a potem tygodnia od jego przeanalizowania i wypisania listy "do zrobienia".

Z moim obecnie już mężem od razu założyliśmy na czym nam w tym dniu zależy, co nam jest obojętne, z czego rezygnujemy. Od samego początku wiedzieliśmy, że między innymi: na weselu będzie DJ (którego do dzisiaj wychwalam w myślach i był on niekwestionowaną gwiazdą wesela), rezygnujemy z kamerzysty, rezygnujemy z sesji poślubnej (zadeklarował się zrobić nam ją mój brat) i w miarę możliwości sami udekorujemy salę. Wszystko aby obniżyć koszty.

Mi osobiście (nikogo nie urażając) nie podobają się dekoracje z przepychem, nie przepadam za balonami, lampeczki za tiulowymi materiałami - są romantyczne ale ja szukałam czegoś bardziej oryginalnego. Musicie wiedzieć że często odbiegam od klasycznych, utartych rozwiązań. Ostatecznie zdecydowałam się z mamą na ręczną produkcję pomponów z bibuły. Efekt był cudowny jak dla mnie, spełnił moje oczekiwania a cała dekoracja sali wyniosła nas jakieś o ile dobrze pamiętam 300 zł i wiele wieczorów mojej mamy, która dziubała je przez kilka miesięcy w wolnym czasie.

Ja, zanim przymierzyłam pierwszą suknię na próbę wiedziałam już czego szukam. Zawsze ale to zawsze marzyłam o sukni bezie, wiele razy powtarzałam, że chcę ślubną suknię w stylu sukni Scarlet O'Hara :) Ooogromną, szeroką, tiulową! Jednak jak już wspomniałam - nie lubię przepychu. Przeglądając zatem suknie ślubne w internecie stworzyłam projekt własnej, którą uszyłam na wzór sukienki przymierzonej w salonie ze wszystkimi elementami wg mojego projektu.

Sukienka miała być z tiulowym dołem, z koronkową górą i na ramiączkach lub mini rękawkach. No i co najważniejsze - długość sukni. Ponieważ nie jestem szczuplutką osobą, ani nazbyt wysoką to z impulsem żony brata wpadłyśmy na pomysł sukienki do łydek. Od razu zakochałam się w tej wizji. Długa sukienka obciążyłaby moją sylwetkę, nie mówiąc o tym, że nie umiałabym w niej chodzić :) Przymierzyłam tylko jedną długą suknię i nie mogłam przestać się śmiać sama z siebie - kompletnie do mnie nie pasowała.

Efekt zobaczycie na zdjęciach.

Jeśli chodzi o dodatki to również nie przemawiają do mnie klasyki typu: perełki, komplety swarovskiego, french tipsy lub paznokcie, podwiązki, samonośne pończochy. Ja takich rzeczy na co dzień nie noszę! Nie widziałam żadnej potrzeby "przebierać" się w ten jedyny dzień w kogoś, kim nie jestem. Biżu miałam plastikową i kolorową kupioną za grosze z hurtowni Katherine, paznokcie kolorowe, podwiązki brak a nogi gołe :D Kurczę mówię wam, czułam się prawie jak w dresie :) No, może oprócz bucików, które kupiłam w Primarku za 15 euro i które uwielbiam, ale po pierwszym secie tańców z ulgą zamieniłam na balerinki.

Fryzura. Tu miałam nie lada dylemat. Będąc w swoim życiu już na "kilku" weselach, będąc 3 razy świadkową nigdy aż do października zeszłego roku nie byłam u fryzjerki. Nie lubię finezyjnych upięć na sobie, lakier do włosów powoduje u mnie swędzenie, najlepiej zawsze czułam się w naturalnych włosach, czasami zaplecionych bądź zakręconych przez mamę. W październiku zeszłego roku odważyłam się pójść do fryzjera po raz pierwszy w życiu na ułożenie fryzury (wybranej przeze mnie) i o dziwo byłam zadowolona. Postanowiłam powielić ją u siebie - tyle, że bez wizyty u fryzjera. Przyszła do mnie w sobotę rano mama i po trzeciej próbie wspólnymi siłami uzyskałyśmy pożądany efekt a wykonana maminymi dłońmi od razu nabrała szczególnej wartości. Nie obyło się bez kilku łez hehe. Z welonu zrezygnowałam, miałam wpiętą brokatową kokardę (wiecie, że kocham brokat), którą oderwałam kilka dni przed ślubem z opaski kupionej na wyprzedaży za 9,90 zł, bo siedząc w toalecie dostałam objawienia, że idealnie pasuje do bucików!

Jeszcze krótko śmieszna historia. Nie przywiązywałam wagi do NOWEJ, cudownej bielizny. Przeważają u mnie bokserki ze Snoopim a mężatki, które dotarły aż dotąd i dalej czytają same wiedzą, jak wygląda noc poślubna. Nad ranem pada się na twarz i zasypia w 3 sekundy. Tym bardziej gdy na drugi dzień są poprawiny. Ja w dzień ślubu byłam sama z kotem, u siebie się wykąpałam, pomalowałam, przyszła mama zrobić fryzurę. O czasie poleciałam do mamy, która mieszka niedaleko. W ostatniej chwili chwyciłam "najładniejsze" majtaszki jakie miałam. U mamy przebieram się w sukienkę i ... NIE MA! Nie wzięłam ich z samochodu! A na sobie miałam powiedzmy różowe. Na to mama, że mi zaraz da jedne ze swoich - najmniejsze i nóweczki. Ale mama ciutkę większa ode mnie. Tak więc szłam do ślubu w maminych pantalonikach, sięgających mi wdzięcznie po sam pępek :D Oczywiście były dla mnie one sto razy kochańsze niż najseksowniejsze koronkowe majtule za 100 zł. Niekoniecznie dla mego nowego męża :D

Zimno. Było bardzo zimno - chyba najgorsza sobota z całego maja z kilku lat wstecz. Było około 15 stopni maksymalnie. Nie byłam przygotowana na taką pogodę w maju i na sukienkę zarzuciłam zwykły sweterek z szafy (kupiony w lumpeksie z 2 lata temu , ale ciiiii).

Uwaga! Proszę nie przyjmujcie mojej opinii, że czegoś nie lubię, coś mi się nie podoba jako krytyki. Każdy ma swoją opinię, styl, upodobania. To, że coś mi się nie podoba nie oznacza, że przeszkadza mi u innych. Ile kobiet tyle wizji na doskonałą pannę młodą.

Nooooo. To chyba najdłuższy post, jaki kiedykolwiek napisałam. Czy ktoś dotarł do końca? Już nie bujcie, dalej tylko ilustracje :)

Ach! Jeszcze bukiet. Miałam wielką ochotę zrobić go sama ale zaszłam do ulubionej kwiaciarni i pani szefowa była tak miła, że poprosiłam ją o jego wykonanie. Nie żałowałam, wyszedł pięknie.

















Jak widzicie z tego co napisałam wyżej moja stylizacja oprócz sukienki, która była najdroższa (a sama w sobie była względnie tania) nie spowodowała wydania wielkiej sumy pieniędzy. Nie była to kwestia, że pieniędzy nie mam aby pozwolić sobie na bardziej wymyślne dodatki, ja po prostu lubię wszystko co względnie tanie, fikuśne, kolorowe i błyszczące. Baaardzo podobają mi się takie hmm... dostojne, piękne panny młode w wykwintnych sukniach. Ja jestem jednak bardziej typem trzpiotki i do mnie taka stylizacja raczej by nie pasowała.

Sam ślub był piękny (lekki stres był przemieszany z przemarznięciem), a wesele było najlepsze na jakim byłam i nie tylko, że było to moje wesele ale na żadnym weselu nigdy w życiu nie bawiłam się do upadłego 2 dni pod rząd, na żadnym jeszcze na jakim byłam nie leciał kilka razy Sean Paul i inne czarne kawałki. Było cudownie, szkoda, że ten dzień już za nami.

Teraz czekamy na opóźnioną podróż poślubną, wyruszamy 6 października :) A w tą sobotę w końcu zrobimy kilka zdjęć w plenerze.

Czekam niecierpliwie na wasze komentarze. Piszcie śmiało. Niech powstanie mini dyskusja. Napiszcie co wam się podoba a co do was kompletnie nie pasowałoby. Jakie są wasze marzenia na ten dzień w przyszłości lub jaki był wasz dzień, jeśli jest już za wami.

Pozdrawiam was ciepło, zastała mnie noc podczas pisania tego posta, zmykam myciu i spaciu :(





65 komentarzy:

  1. podoba mi się Twoje podejście. Nietypowe - nie każda kobieta odważyłaby się na różowe paznokcie i kolorowe bransoletki w dniu swojego ślubu. Historia z majtkami - haha, niezła :D
    ręcznie przygotowywanie ozdób - na pewno kosztowało dużo wysiłku ale coś takiego najbardziej się docenia ;)

    miałaś śliczną fryzurę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sala wyglądała cudownie;)
    Piękne dekoracje;)
    Jednak suknia, upięcie, biżuteria nie w moim stylu;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie wyglądałaś i bardzo fajną stworzyłyście dekoracje ;) Ja również nie lubię przepychu w wystroju sal. Sukienka bardzo mi się podoba, jednak mi by nie pasowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyglądałaś cudnie! widać wręcz szczęście bijące z twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. pięknie wyglądałaś, świetnie udekorowana sala i ten tort :) mega :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pod wielkim wrażeniem Twojego podejścia. Może też dlatego, że jest podobne do mojego, a tak nietypowe. Od dwóch lat mniej więcej temat wesela przewija się w rozmowach ze znajomymi i koleżankami non-stop. Czy wystrój kościoła pasował do bukietu, czy nakładki na wódkę do makijażu panny młodej, czy kolor krawatu pana młodego nie gryzł się z kolorem koszuli kamerzysty... Świetna fryzura, powiedz mamie, że pompony wyszły genialne :)) No i suknia, idealna :-) Moja pewnie będzie kiedyś długa, bo jestem wysoka, choć ni wiem jak będę się w niej poruszać, bo dama ze mnie żadna ;-) Dobranoc :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mnie też dama żadna hehe. Właśnie te dylematy o których wspomniałaś - mi nawet pewne przez myśl by nie przeszły. Mój mąż zamarzył sobie muchę - wg mnie bardziej do niego pasowałby krawat - ale co tam, niech on ma tą swoją muchę wymarzoną jak ja sukienkę :) Sam się ubrał. Wiele spraw wydało mi się sprawą drugorzędną. W im mniej szczegółów się bawimy - tym mniej mamy na głowie i bardziej cieszymy się samym dniem. Taka jest moja teoria. Dzięki za fajny komentarz :)

      Usuń
    2. No i super, chciał muchę, ma muchę :D Moja teoria jest podobna - im mniej szczegółów na łowie, tym mniejszy stres. Nie cierpię być w centrum uwagi a mam ogromną rodzinę i mój ślub to będzie dla mnie średnia przyjemność. Ale liczę na przyjaciół i najbliższą rodzinę, że jakoś pomogą mi przetrwać :)) Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Oj nie zakładaj od razu z tą średnią przyjemnością :) Nastaw się pozytywnie bez względu na cokolwiek. To działa! A kiedy ślub u Ciebie? :)

      Usuń
  7. ten wpis pokazał mi znó jak roznia sie ludzie od siebie, ja jestem całkowicie przeciwienstwem CIebie, nie chciałas byc chociaz w tym dniu seksowana dla swojego męża? i chociaz w bielizne seksowną zainwestowac?rozumiem , koszty kosztami , ale skoro bierze sie slub to sie liczy tez na wydatki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam, do mnie seksowna bielizna nie pasuje :) A mąż woli mnie bez niczego ;)

      Usuń
  8. Pięknie wyglądałaś, a torcik miałaś przepiękny! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio czesałam dziewczynę na jej własny ślub, która również nie przykładała wielkiej wagi do detali, co mnie bardzo dziwi. Jednakże jak kto woli. Z drugiej strony chcę powiedzieć, że dekoracja sali z Twojego wesela była przepiękna, minimalistyczna i wyjątkowa! Pierwszy raz widziałam tak ozdoboną salę. Naprawdę bardzo ładnie.
    A tak nawiasem żona dla męża jest (a przynajmniej powinna być) seksowna codziennie w zabudowanych gaciach czy bez majtek dlatego bielizna jest chyba na dalekim miejscu ślubnej listy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zgadzam się co do bielizny :) Dla mnie akurat, ponieważ na co dzień raczej wybieram wygodę, byłoby to sztuczne. Zawsze staram się postępować zgodnie ze sobą.

      Usuń
  10. Przeczytałam z zaciekawieniem. Moje podejście i wizja ślubu/sukni/dodatków/bielizny jest nieco inna, a może nawet bardzo. :) Ale takie pompony to chciałbym mieć u siebie na ślubie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ślicznie wyglądałaś, świetny wystrój sali ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja gdybym miała brać ślub to z pewnością wolałabym odkładać na niego 10 lat i zrobić luksusowe przyjęcie - a co, raz w życiu można :D

    Ale wiadomo, że każdy ma swój styl i gust i nie warto się zmieniać w kogoś kim się na co dzień nie jest. Po co się źle czuć w udziwnieniach, za którymi się nie przepada? To z pewnością niezwykły dzień i każdy chce go przeżyć tak jak sobie wymarzył, co niekoniecznie musi się podobać innym :)

    Swoją drogą bardzo podoba mi się wystrój sali i Twoja suknia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zgadzam się. Pomimo mojego może dziwnego podejścia - 80 osób na weselu szalało do białego rana a potem kolejny cały dzień. Więc jak się okazuje, nie cała otoczka jest najważniejsza. Muzyka, jedzenie, odpowiedni ludzie składają się na sukces!

      Usuń
  13. I najważniejsze, że Ty czułaś się swobodnie w dniu ślubu, a nie sztucznie z tym wszystkim, o czym pisałaś, że nie lubisz czy jest Ci obojętne, czy zbędne.
    Pięknie wyglądałaś :)
    Dekoracja sali robi wrażenie, brawa dla Mamy :)
    Zauważyłam, że sweterek pasował idealnie kolorem do bucików :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. O sweterku myślałam nawet całkowicie kontrastowym ale nie miałam żadnego tak krótkiego.

      Usuń
  14. Pochłonełam całość. Myślałam,że będzie cięzko, ale jak zaczęłam to szybko poszło :)
    powiem Ci,że góra sukienki mi się bardzo podoba, dół wcale,ale na Tobie wyglądała przecudnie! fajnie,że tak cieliście koszty. Ja też wolę zaoszczędzić. Podziwiam,że wygląd sali to Wasza ( a głownie moze Mamy z tymi bibłkami? ) praca, ale mi się nie podoba. Tutaj akurat kwestia gustu. Tort śliczny, inny, mało ślubny dla mnie ale też fajny. Ale przyznam,że bardzo podobają mi się motywy z tego bloga:
    http://zareklamowane-przereklamowane.blogspot.com/p/porady-slubne.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku, cudowną miałaś fryzurę. Bardzo mi się spodobała, mama ma talent!
    A wystrój sali?!
    Niesamowite! mogłabym mieć taki u siebie na glodu...

    OdpowiedzUsuń
  16. oo sukienka autko i tort taki nietypowy, ale z pomysłem :D szaleństwo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samochód jest nasz, to kolejna kwestia, która była mi obojętna. Ale fiat świetnie wpasował się w całość.

      Usuń
  17. Zazdroszczę pomysłowości, ślicznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. efekt na sali niesamowity! faktycznie - lepsze to niz przepych fachwcow ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Hihi,historia z majtkami mnie ubawiła :D Miałaś piękną fryzurę, spróbują ją odtworzyć na sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. bardzo podoba mi się Twoje podejście , ja swojego wesela nie wspominam miło , wiele rzeczy było nie tak jak chciałam a już w najważniejsza kwestia to wesela miało nie być ale rodzina się uparła , teraz wiem że nigdy przenigdy nie ulegnę naciskom innych ludzi , to miał być nasz dzień a nie szopka rodzinna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się całkowicie. Na szczęście u nas rodzice do niczego się nie wtrącali ma siłę.

      Usuń
    2. to faktycznie szczęście mieć takich rodziców

      Usuń
  21. wszystko wygląda cudownie :) nietypowo, oryginalnie.. tak jak lubię :) mam nadzieję, że mój wyjątkowy nietypowy dzień w przyszłym roku również będzie taki udany. Pozdrawiam i najlepsze życzenia pomyślności ślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i Tobie życzę powodzenia z przygotowaniami. To fajny czas :)

      Usuń
  22. piękna sukienka,fryzura i ozdobiona sala...piękna panna młoda...gratuluje

    OdpowiedzUsuń
  23. fantastyczna sukienka,sama szukam podobnej w takim stylu :) MOJE GRATULACJE x x x

    OdpowiedzUsuń
  24. Sukienka świetnie dopasowana, bardzo Cię wyszczupliła i obaliłaś w końcu trend na księżniczkę, który już panuje do znudzenia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię to "bardzo Cię wyszczupliła" hehe. No efekt nie zamierzony, nikogo nie staram się oszukiwać, na czele ze sobą, że wyglądam inaczej niż wyglądam. Dziękuję za miły komentarz :)

      Usuń
  25. śliczna suknia i fajowy tort :))

    OdpowiedzUsuń
  26. skromnie, ale pięknie - o to chodzi! też nie widzę sensu strojenia się, brania wielkiego kredytu na start nowej drogi życia. tort wygląda pysznie :D
    życzę wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nietypowy ślub, ale w pozytywnym znaczeniu. Zapewne nie jedna panna młoda by Ci go zazdrościła :)
    A fryzura wyszła piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Sean Paul na weselu - żałuje, że nie jesteśmy rodziną i mnie tam nie było!:D
    Super wszystko zorganizowaliście, a ta sukienka jest cudowna!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to nie tylko Sean, było sporo fajnych kawałków, kompletnie nie związanych z utartymi weselnymi hitami :) A ciocie dawały czadu, że hej! Nie tylko młodzież :) Dzięki!

      Usuń
  29. ojejku, jakie przepiękne kolory, goście czuli się pewnie jak w bajce!

    OdpowiedzUsuń
  30. super zdjęcia, też bym chciała mieć taką sukienkę. widać, że ślub miał wyjątkowy klimat :)

    OdpowiedzUsuń
  31. wspaniała sukienka, wspaniałe zdjęcia :)

    a co do biżuterii o której pisałaś u mnie, jakbyś się chciała pozbyć to ja jestem chętna, gdyż zbieram ją i tworzę sobie już własną kolekcję w której chce mieć różnorodne modele :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Z biżu to dobry pomysł, już odpisałam na blogu Twoim :)

      Usuń
  32. Ślicznie wyglądałaś :) Świetne zdjęcia ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Pięknie wyglądałaś, ta sukienka jest urocza! Pięknie przystrojona sala i świetny torcik :) Mi podoba się wszystko ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Wszystkie komentarze są bardzo miłe, moja próżność jest połechtana do granic możliwości :)

      Usuń
  34. Uwielbiam własnoręcznie wykonane dekoracje:) Pięknie wyglądałaś, a tort wyśmienity:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  35. w toalecie rzeczywiście przychodzą do głowy najlepsze pomysły ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. wyglądałaś fantastycznie, przepiękna, nietypowa suknia *_*

    OdpowiedzUsuń
  37. Prześliczna fryzura! I ta słodka kokardka <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  38. wow, mnie wszystko oczarowało :) 0 sztuczności, taka byłaś naturalna - dziewczęca i piękna :) Wszystkiego co najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  39. fajny torcik , sukienka i ta kokardka we włosach :)
    Życzę szczęścia ! :*

    OdpowiedzUsuń
  40. Boże, ale pięknie wyglądałaś :)))) Jaka śliczna suknia i ta fryzura, nie mogę się napatrzeć, tak naturalnie, dziewczęco.... no bosko po prostu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku dziekuję Ci przebardzo :) Ten efekt dziewczęcy 30 latce się bardzo przydaje hehe ;) Nie było to celowe a przy okazji nie zaszkodził :)

      Usuń
  41. śliczna sukienka i fryzura :)

    OdpowiedzUsuń