Love Letters - dla kochających odrobinę błysku tu i tam.

Uwielbiam rozświetlacze. Mam ich zdecydowanie zbyt wiele jak dla samej siebie ale nie potrafię się powstrzymać przed kupnem nowych. I to zazwyczaj bez wyrzutów sumienia. Są to kosmetyki w kamieniu, które przetrwają zapewne długi, długi czas bez uszczerbku jakości.

Gdy Essence wydaje nowe limitowanki najczęściej poluję właśnie na ich rozświetlacze. Kiedyś wydawało mi się, że kosmetyki nie różnią się zbytnio od siebie samym wkładem a zmienia się tylko opakowanie. Tak jednak nie jest (nie wiem czy każdziutki kosmetyk jest inny w seriach limitowanych ale na pewno są takie, które się znacznie różnią).

Rozświetlacz z limitowanej serii o miłosnej nazwie "Love Letters" ujął mnie i to mocno. Choć jestem pewna, że inne osoby z tych samych powodów mógłby rozczarować :) Zobaczcie jak się prezentuje.






Opakowanie tradycyjne jak dla rozświetlaczy Essence, okrągłe i zawsze mam wrażenie, że poziom samego pudru mógłby być wyższy, gdyż przez to, że jest tak głęboko osadzony sprawia wrażenie, jakby było jego mało :) Ale to pewnie już mój niezrozumiały "problem".

Na samym kosmetyku mamy wyżłobioną miłosną sentencję - czy się podoba? Kwestia indywidualna, mi nie przeszkadza i urozmaica wizualnie produkt.

Koszt rozświetlacza to około 14 zł za 9g produktu. Myślę, że może być jeszcze gdzieś dostępny choć wydaje mi się, że owe pudry rozświetlające schodzą najszybciej.

No ale dobrze - jak działa sam puder? Dla mnie dobry rozświetlacz to niesamowicie drobno zmielony produkt dający delikatne, satynowe wykończenie. Love Letters na pewno taki nie jest. Nie przeszkadza mi to absolutnie bo jego wykończenie równie mocno mnie osobiście zadowala.



Kosmetyk ma raczej matowe wykończenie za to przesiąknięty jest milionem cudownych drobinek i co właśnie różni go od podobnych kosmetyków - są to drobinki wpadające w złoto a nie srebrne. Jest ich całe mnóstwo i są bardzo delikatne - nic podobnego do brokatu. Choć tak myślę, że przeciwniczki brokatu mogłyby owe drobinki tak właśnie nazwać :)

Wg mnie puder nie da nam praktycznie żadnego efektu w pochmurne dni, jego urok dojrzymy dopiero w słońcu bądź odpowiednim sztucznym oświetleniu. Jeśli lubicie delikatny błysk na skórze to mocno przemyślcie jego nabycie. Puder jest dodatkowo fajny przez fakt, że może mieć różne zastosowanie. Możemy go nałożyć na szczyty kości policzkowych jak i na róż, oczywiście na dekolt wybierając się np. na imprezę lub nawet na pomalowaną cieniami powiekę dla uzyskania odrobiny dyskretnego blasku. Ja lubię też rozcierać nim ciemniejsze cienie na powiece, szczególnie matowe.

Kosmetyk powinien pasować do każdego odcienia cery, nałożony pędzlem sprawia wrażenie transparentnego i pozostawia tylko ten cudowny blask od drobinek. Jeśli ktoś uparłby się, że widzi jakąś poświatę to jest to naprawdę minimalny ale to mini minimalny stopień z możliwych dla rozświetlaczy.






Trudno było mi uchwycić jego efekt na skórze, gdy powiększycie sobie ostatnie zdjęcie kosmetyku zrbione w słońcu, ujrzycie mnogość złotawych drobinek, o których pisałam.

Jestem bardzo zadowolona, że puder rozświetlający Love Letters trafił do mojej kosmetyczki. Ja - maniaczka wszystkiego co się mieni nie mogłam odmówić sobie jego kupna a efekt do końca mnie utwierdził w słuszności podjętej decyzji :)


10 komentarzy:

  1. Szkoda, że to limitka, bo ciężko znaleźć rozświetlacz wpadający w złote tony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego go kupiłam, myślę, że gdyby był ze srebrną poświatą to nie skusiłabym się bo mam już kilka podobnych.

      Usuń
  2. O kurcze , wygląda świetnie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja lubię, gdy pudry mają jakieś tłoczone wzorki. Szkoda mi ich tylko potem używać, bo nie lubię, jak napisy znikają. Ten rozświetlacz bardzo ładnie się mieni, tak delikatnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No gdyby to był Guerlain za 2 stówy to też mocno bym się wahała kiedy pierwszy raz go maznąć hehe. Ale Essence za 14 zł poszedł od razu w użytkowanie :)

      Usuń
  4. Lubię rzeczy tak ładnie wyglądające :D. Ja używam z Sensique i także dobrze się sprawdza ; )) .

    OdpowiedzUsuń