Ślubne, hybrydowe paznokcie.

Na swój ślub zdecydowałam się na hybrydowy manicure. Dlaczego? Ponieważ: a) kilka miesięcy wstecz na ślub przyjaciółki zrobiłam sobie czysty, klasyczny french na tipsach i wyjątkowo źle się czułam z takim obciążeniem na naturalnej płytce, b) chciałam coś bardziej trwałego niż klasyczny manicure. Lakiery na moich paznokciach trzymają się wyjątkowo krótko. Bałam się o najmniejszy odprysk.

Szczerze mówiąc idąc do pani, która miała mi robić paznokcie, o hybrydzie wiedziałam tylko tyle, że trzyma się około 2 tygodni i używa się do niej specjalnych lakierów, które również utwardza się pod lampami UV.

Do mojej ślubnej stylizacji chciałam kolorowych, krótkich paznokci. Dopiero na miejscu wybrałam odcień, ponieważ u mnie przygotowania mojego looku opierały się często na intuicji i spontanicznych wyborach. Już wam kiedyś pisałam - wszystko na luzie i totalnie odbiegłam od klasyki. Na miejscu zdecydowałam się na spokojny, wpadający w malinowy odcień róż.



Nie byłabym sobą gdybym nie dodała odrobiny świecidełek i choć sama często nazywam takie zdobienie lekko tandetnym to uległam niesamowicie mieniącemu się brokatowi. Zafundowałam go serdecznym palcom i kciukom.



Końcowy efekt mi w większości odpowiadał i paznokcie wyglądały tak jak chciałam. Brokat nie rzucał się w oczy ale dawał niesamowity sparkle efekt :) Może mogłabym się przyczepić (ale to są tylko moje odczucia) do jakby żelowego efektu - paznokcie zdecydowanie były grubsze co nie do końca mi się podobało.

Ogólnie powiem wam tak... Hybrydowy manicure faktycznie utrzymał się długo, tak jak mówią 2 tygodnie. Miałam po drodze tylko jeden mały milimetrowy odprysk. Niby nic ale mnie troszkę kuł w oczy. Pod koniec  też lakier zaczął pękać - ale nie odpryskiwał. Widoczne były delikatne rysy. Żałuję, że nie zdecydowałam się na zrobienie większej ilości zdjęć aby widać było o czym mówię.



Największym jednak minusem, którego nie spodziewałam się ale wynikało to chyba z mojej niewiedzy był fakt, że zanim pani zabrała się za nakładanie kolejnych warstw specyfików, spiłowała mi najpierw naturalną płytkę paznokcia przygotowując ją jak to się robi pod tipsy. Głęboko wzdychając przyglądałam się dalej jak z moich koślawych kafelek wychodzą całkiem ładnie wyglądające paznokietki.

O ile dobrze pamiętam to po przygotowaniu i odtłuszczeniu płytki kolejno miałam nałożone warstwy: żelową, 2 warstwy kolorowego lakieru i na nie nabłyszczacz, również utrwalony lampą UV.

Czy ponownie zdecydowałabym się na hybrydowy manicure? Póki co, nie mam takich potrzeb. Nawet jadąc na urlop wolę wziąć buteleczkę lakieru i zmywacz i malować paznokcie sama. Sprawia mi to przyjemność i nie jest tak inwazyjne jak hybryda. Nie zarzekam się jednak, jeśli miałabym w przyszłości ważną potrzebę posiadania nienagannie wyglądających paznokci przez kilka dni i brak możliwości ich malowania to być może skusiłabym się na hybrydowy manicure. Licząc się z tym, że kolejnych kilka tygodni spędzę na czekaniu aż płytka mi całkowicie odrośnie.

Teraz przykrywając płytkę kolorowymi lakierami nie widać żadnej różnicy w odroście więc sama świadomość wyszlifowanej płytki nie denerwuje mnie aż tak bardzo. Na szczęście tak jak w przypadku włosów - jak coś się w zmianach nie powiedzie, lub te partie ciała zostaną uszkodzone, to możemy pocieszyć się, że przecież nam odrosną.

Miałyście kiedyś okazję skorzystać z hybrydy? Jakie są wasze doświadczenia?

Ach! Muszę jeszcze dodać, że manicure był jedynym zabiegiem upiększającym mnie przed i w dniu śubu, wykonanym poza domem przez obcą osobę :) Reszta - DIY :)








11 komentarzy:

  1. Ładne te paznokietki :) Ale ja chyba na ślub bym wybrała się jednak do fryzjera :) Sama nie potrafię się ładnie i trwale uczesać, choć makijaż mogłabym sama sobie zrobić. Tyle, że wtedy tyle załatwień. Podziwiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kwestia podejścia lub dobrego zorganizowania. Im mniej przykuwamy uwagę do zbędnych szczegółów tym wolniejszy umysł. Ja w dniu swojego ślubu wręcz się nudziłam połowę dnia :) Spędzałam ostatnie chwile panieńskie z moim kotem :)

      Usuń
  2. Bardzo fajne miałaś te paznokietki :) Ja nie miałam nigdy hybrydy, a na własnym ślubie miałam żelowane paznokcie i byłam zadowolona :)
    Swoją drogą to przed ślubem również byłam wyjątkowo spokojna i czekając siedziałam przed tv ;)
    Wszystkiego najlepszego na nowej drodze zycia, pogody ducha każdego dnia, szczęścia, wzajemnej troski i zrozumienia oraz serduszek wypełnionych miłoścą do końca życia :-***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja i tak jestem przeciw, mimo wszystko to nie jest prawdziwy paznokieć i go niszczy :(
    ale kolorek faktycznie przyjemny.

    OdpowiedzUsuń
  4. kolor bardzo ładny, dziewczęcy, aczkolwiek na ślub wolę odrobinę dłuższe paznokcie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ogólnie nie przepadam za długimi paznokciami aktualnie. Zdecydowanie też kolor wolę na krótkich paznokciach. Wiem, że to kwestia gustu. Długie do mnie nie pasują jakoś.

      Usuń
  5. Piękny kolorek :) jestem jak najbardziej za ;) i też uważam że długość to już sprawa indywidualna.. jak kto lubi. Dodaje do obserwowanych i z przyjemnością będę wpadać częściej :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń