Glam&Sexy Mascara Bell - recenzja, zdjęcia.

Nie mogłam nie napisać kilku słów o tej maskarze. Zbierałam się do tej recenzji naprawdę od dawien dawna. Nie raz podchodziłam do zdjęć. Ale nie ma to jak doświadczenie i wyrobiona opinia przy końcowym żywocie produktu :)

Mowa o tuszu do rzęs firmy Bell "Glam&Sexy". Zakupiłam ją.... podczas spożywczych zakupów w Biedronce :) Znacie na pewno ich akcje kosmetyczne, nie raz zdarzyło mi się "na pocieszenie" chwycić jakiś kosmetyk za kilka zł gdy prosił mnie o to w dziwny, tylko dla mnie zrozumiały sposób, z mocno już przegrzebanych stojaków.



Tradycji musi stać się zadość w kwestii "nie pamiętam ceny". Ale była taniutka, jakieś 10 zł - kosmetyki Bell nie mają wygórowanych cen, można je zdecydowanie zaliczyć do taniej półki cenowej.

Nie będę zbyt mocno rozpisywała się o opakowaniu, początkowo wyglądało całkiem fajnie, ładne esy floresy ozdabiające tubkę. Pod koniec mocno się wytarły co widać na zdjęciu.

Szczoteczka dość duża, gęsta, po całej swojej długości prawie tak samo szeroka. Dla porównania przyłożyłam ją do szczoteczki tuszu z Essence.





Przypomnę jakie są moje naturalne rzęsy: przede wszystkim jasne, potem proste, nie za krótkie ale przez to, że są proste nie widać ich długości, są dość rzadkie i niesforne (rosną często krzywo). Ogólnie są kiepskawe. Ciężko znaleźć tusz, po którego nałożeniu jestem w miarę lub zadowolona z efektu.

No i teraz o samej maskarze. A raczej początkowej masakrze...

Tusz na opakowaniu ma wypisane takie zdanie "tusz do rzęs ekstremalnie pogrubiający". Że coo?? Hmm.... Tusz początkowo, po pierwszych próbach był tylko przez to widoczny na moich rzęsach, że robiły się one ciemniejsze. 0 wydłużenia, 0 podkręcenia (OK, tego ten tusz nie ma za zadanie do spełnienia) ale też 0 jakiegokolwiek pogrubienia. Zero! Ręce nad nim załamać! W tamtym momencie nadawałby się dla tych osób, które po aplikacji tuszu na rzęsach nie oczekują żadnego efektu :)

Odstawiłam go szybko. Wróciłam do niego nie pamiętam kiedy, z musu. Nie mam zwyczaju wyrzucać kosmetyków. Zaczęłam malować rzęsy 2 warstwami (na co dzień normalnie nie mam takiego zwyczaju). Rzęsy wyglądały licho, potem w miarę jak tusz gęstniał ciutkę lepiej. Mijały tygodnie, dalsze tygodnie a końca tuszu nie było widać :) Tymczasem im dalej go używałam a tusz jeszcze bardziej gęstniał, rzęsy z 2 jego warstwami zaczęły wyglądać całkiem przyzwoicie! Pod koniec jego żywotności przy 2 warstwach osiągałam nim efekt, który totalnie mnie satysfakcjonował i byłym mocno zdumiona transformacją porównując początkowe efekty. Rzęsy było sporo wydłużone i zdecydowanie pogrubione. Może powiecie, że sprawiały efekt lekko poklejonych, ale codziennie starałam się tego jak najmocniej unikać.

Przy końcu jego używania naprawdę wybaczyłam mu jego początkowe działania, nie powiem, że go uwielbiałam za tą ciężką z nim pracę ale wybaczyłam mu te ciężkie pierwsze tygodnie :) 

Muszę napisać w tym miejscu o jego ważnej zalecie - mianowicie tusz pomimo niskiej ceny i wydawałoby się lichej jakości, był trwały, nie kruszył się, nie rozmazywał i spokojnie trzymał się cały dzień na rzęsach. Bez problemy też zmywał się podczas demakijażu.

Podsumowując. Tusz wydaje mi się odpowiedni dla nastolatek, chcących uzyskać bardzo naturalny efekt. Można go kupić za grosze. Oczywiście wiadomo, że prawie każdy tusz na początku ma gorszą konsystencję i z czasem zaczyna lepiej "działać". Testowałam jednak już wiele, wiele rodzajów tuszów i ten naprawdę na samym początku nie robi nic na rzęsach i minęło więcej czasu niż przy innych tuszach, aby zaczął dawać jakieś, minimalne zadowolenie. Czy go kupię ponownie? Never! Raczej go nie polecam, w tej samej lub podobnej cenie jestem pewna można znaleźć tusze, które od samego początku dają dużo lepsze efekty.

Jestem jednak zadowolona, że udało mi się go zużyć i nie wyrzuciłam swoich 10 zł od razu do kosza. 

No ale teraz obejrzyjcie zdjęcia, one są zazwyczaj najciekawszą częścią recenzji maskar. Podchody robiłam kilkakrotnie dlatego są różnej jakości, z innym oświetleniem itd. 

Na początku rzęsy "gołe" potem 3 różne etapy tuszu - od najgorszego do końcowego czyli wg mnie dającego dobre jak na moje możliwości efekty :)


Golaski :)



Zdjęcia średnie ale widać lichy efekt tuszu na rzęsach. Niedopracowane brwi nie pomagają :)







Już widać lepsze działanie (oczywiście podkreślam cały czas - jak na moje predyspozycje).





Efekt, jaki tusz dawał pod koniec - widzicie różnicę? Na pewno jest najbardziej widoczna porównując pierwsze i ostatnie zdjęcia.

Dajcie oczywiście znać czy miałyście do czynienia z tym tuszem a jeśli tak to jaka jest wasza opinia. A może pisałyście jego recenzję? Podlinkujcie wtedy!



Obecnie używam dwóch nowych tuszów:

oraz

źródło: google grafika

Powiem wam, że ciężko póki co pracuje mi się z obydwoma i znowu długaśna droga przede mną do wyrobienia opinii :) Daję im jednak szansę.



Jeszcze na koniec (poza tematem) pokażę wam zdjęcia makijażu wykonanego do naszej poślubnej sesji, którą mieliśmy w minioną sobotę. Zdjęcia wyszły rewelacyjnie (bardzo śmieszne), makijaż same oceńcie. Zależało mi na naturalnym efekcie ale mocniej podkreślonym (bez szaleństwa z kolorami). 








I jeszcze na samiutesiuńki koniec jedno zdjęcie, ulubione póki co wśród moich znajomych z całej sesji (doprawdy nie wiem dlaczego). Możecie po nim wywnioskować jakiego rodzaju to była sesja, śmiechu było co nie miara :)



Osobom, które mieszkają w Szczecinie polecam naszego fotografa, przy odrobinie współpracy potrafi wyczarować cuda :) 

No już nie zanudzam więcej, uciekam, pa!







31 komentarzy:

  1. wolę szczoteczki silikonowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moich rzęsach silikonowe również najczęściej się lepiej sprawdzają.

      Usuń
  2. Ja będę musiała się rozejrzeć za jakąś maskarą ;)) .

    OdpowiedzUsuń
  3. jak dla mnie efekt jest za słaby..ja jestem fanką wręcz teatralnych rzęs :-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem fanką teatralnych rzęs, u mnie niestety na takie nie ma szans :)

      Usuń
    2. ja tak samo :)

      zdjęcie z sesji świetne. I te trampki! Czad :D

      Usuń
  4. efekty są ok, ale nie powalają

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że dopiero pod koniec żywotności tusz okazał się być fajny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jednak przez ten krótki okres zyskał u mnie małego plusika bo inaczej żałowałabym tych kilku miesięcy jego używania :)

      Usuń
  6. Ciekawi mnie ten tusz Avonu :P

    OdpowiedzUsuń
  7. kiepski efekt, zdecydowanie zbyt delikatny jak na mój gust. tego dziwadła z avonu jestem coraz bardziej ciekawa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u mnie dużo lepszego nigdy nie będzie. Trzeba zwrócić uwagę na moje naturalne rzęsy i co można z nimi zrobić. Tusz sam nie stworzy nie wiadomo jak wspaniałego efektu, jeśli ktoś ma liche, naturalne rzęsy.

      Usuń
  8. Jak dla mnie zbyt delikatne efekty.
    Świetne zdjęcie z sesji, pokaż więcej.

    OdpowiedzUsuń
  9. piękny makijaż;)ja też mam ten tusz z Avonu:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja lubię mocniejszy efekt wytuszowania :) u mnie niezastąpiony w tej dziedzinie jest Clinique:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się fotka z sesji ;) Lubię takie. Fajnie, bo przynajmniej się czymś wyróżniają takie zdjęcia. I nie dziwię się, że robi furorę wśród znajomych ;)
    Ciekawi mnie ten tusz z Avonu, ale chyba się nie zdecyduję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Poooooooookaż zdjęcia ze ślubu! Jestem bardzo ciekawa!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do tuszu to faktycznie lepsze efekty był później, aczkolwiek i tak moim zdaniem rewelacji brak.
      Co do tuszu z Avonu.. u mnie jest bardzo średni.

      Usuń
    2. No ze ślubu już pokazałam w poprzednim poście, teraz wygłupialiśmy się jak małpki przed obiektywem znajomego. No nie ma, nie ma... U mnie na moich rzęsach nigdy nie będzie rewelacji :)

      Usuń
  13. Uwielbiam kupować kosmetyki w Biedronce, jednak żadnego tuszu jeszcze nie kupiłam. Koniecznie muszę wypróbować ten nowy z Avonu :) U mnie mini rozdanie-zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. mam te nowe tusze z Avonu i Rimmel i oba są rewelacyjne. Rimmel miał długi okres czasu że każdy kolejny nowy tusz był wielkim bublem niewartym połowy swojej drogeryjnej ceny. Ten jest w końcu super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na samym początku, po kilkukrotnym użyciu stwierdziłam, że nie nadaje się dla mnie. Ale zaczynam zmieniać zdanie :)

      Usuń
    2. Mnie od początku zachwycił. Nie maże się, dobrze pokrywa i rozczesuję rzęsy, dwie warstwy dają efekt sztucznych rzęs. Dla mnie super :)

      Usuń
  15. jestem wlasnie na etapie szukania dobrego tuszu ;p

    OdpowiedzUsuń
  16. z zaciekawieniem czekam na kolejne posty dot. makijażu ;-)

    dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń