Makijaż nr 11. Szarość + jasny fiolet.

Kilka dni temu nabrałam ochoty i znalazłam czas na czynność, która kiedyś towarzyszyła mi każdego dnia. Mowa o pełnym makijażu. Pełnym w moim obecnym mniemaniu znaczy, że z makijażem oczu. Taki drobny luksus na zwykły dzień. Zazwyczaj mój teraźniejszy makijaż kończy się na samym makijażu twarzy plus rzęsy. Brzmi to niewiarygodnie i nieco niewolniczo ale w sumie tak wygląda macierzyństwo :) Z podziwem patrzę na super ogarnięte mamy, które przebywając sam na sam z dzieckiem są w stanie zachować wiecznie radosny nastrój, umieją wszystko ogarnąć co zaplanują i jeszcze znajdą chwilę tylko dla siebie. Nie wiem jak wy to robicie :)

U mnie nie jest tragicznie ale moja Pucia Bandytka jest bardzo wymagająca i potrzebująca mnóstwa uwagi. Ja chyba wolę sobie odpuścić wykonywanie makijażu w utrudnionych warunkach i skupić się tylko na niezbędnym minimum.

Tego jednak dnia, o którym piszę wyżej warunki sprzyjały. Zrobiłam wspominany makijaż, zrobiłam kilka zdjęć a wieczorem uwaga - wykonałam jeszcze jeden, pełny rarytas. Nocny rarytas, który też oczywiście na blogu "za chwilę" się pojawi.

Nie przedłużając więcej, bo zdolności odbiegania od sedna sprawy posiadam całkiem spore, zapraszam na kilka zdjęć dziennej wersji mojego makijażu. Szarości plus delikatny jasny fiolet. Podzielcie się swoją opinią. Dzięki!











8 komentarzy: