Kokos, mango i żurawina czyli owocowe peelingi Lirene Beauty Collection.
11
beauty collection
,
granat
,
kokosowy
,
kommo
,
kommokasia
,
lirene
,
mango
,
peeling
,
peeling cukrowy
,
peeling solny
,
peeling ujędrniający
,
swiat kommo
,
szczecin
Firma Lirene kilka miesięcy temu wprowadziła na rynek serię soczyście owocowych peelingów do mycia ciała z serii kosmetyków Beauty Collection. Ja już wcześniej nie raz zachwycałam się owocowymi wariantami kosmetyków pielęgnacyjnych Lirene i gdy ujrzałam w paczce z nowościami tym razem peelingi do ciała od razu zatarłam ręce i rozpoczęłam testowanie. Niestety zapachy w kosmetykach najczęściej nie są zawdzięczane naturalnym składnikom ale która z nas nie lubi pod prysznicem świeżego, pobudzającego zapachu kosmetyku do mycia... Na pewno takich osób jest mniej od tej części preferujących przyjemny zapach.
OPAKOWANIE
Peelingi występują w tubkach stojących do góry nogami. Plastik jest elastyczny, bez problemy wyciśniemy cały kosmetyk do końca. Zawsze zwracam uwagę na dziubek, z którego wydobywa się kosmetyk ponieważ bywają takie, że z racji wyprofilowania stają się nieporęczne i mają tendencję do zabrudzania powierzchni kosmetykiem. Lirene jednak ma otwór zupełnie klasyczny i całkowicie funkcjonalny. Podoba mi się grafika tubek, jest jasna, przejrzysta i od razu widać z jakim zapachem będziemy mieli do czynienia.
KONSYSTENCJA
Konsystencja każdego z wariantów, które posiadam (a raczej posiadałam o czym zaraz) jest inna. Kokos i mango są do siebie zbliżone - zwarte ale nie bardzo gęste. Określiłabym je jako gęściejszy żel. Najbardziej lejący jest granat.
DZIAŁANIE
Może zacznę od krótkiego, gościnnego opisu wersji żurawinowej, którą podarowałam bratowej. Justyna pokrótce była bardzo zadowolona. Odpowiadał jej zarówno zapach jak i samo działanie. Wyczuwała, że skóra po wyszorowaniu peelingiem była ładnie wygładzona i nieprzesuszona. Jedynie czego, żałowała to że tak szybko się skończył.
Wersja kokosowa i mango są do siebie zbliżone pod względem zawartości drobinek, jednak kokos jest peelingiem drobno a mango gruboziarnistym. Drobinek jest niby sporo ale jednak przy masowaniu ciała to odczucie szorstkości zanika. Można zatem stosować je jako żele peelingujące lub dla uzyskania lepszego efektu usuwania martwego naskórka nałożyć więcej kosmetyku.
Skóra po użyciu peelingów jest lekko wygładzona i czuć jej delikatność oraz jędrność. Kosmetyki pomagają zatem w przygotowaniu skóry do dalszej nawilżającej lub regenerującej pielęgnacji. Pomimo, że peelingi zawierają składniki nawilżające to moja mocno sucha skóra zawsze wymaga dodatkowego nawilżenia.
WYDAJNOŚĆ
Peelingi nie są zbyt wydajne, przy regularnym stosowaniu czyli około 3 razy w tygodniu wystarczą nam na lekko ponad miesiąc. Jednak z racji ilości jaką musimy użyć aby skutecznie zetrzeć martwy naskórek jest to cecha charakterystyczna dla tego rodzaju kosmetyków.
ZAPACH I KOLOR
Zapachy są nieco kontrowersyjne ponieważ pomimo ich intensywności nie do końca są zbliżone do prawdziwych zapachów owoców, które reprezentują. Żurawina była najsłodsza, kokos jest ciężki do określenia ale na pewno mało kokosowy. Ja najbardziej polubiłam wersję mango, która w sumie całkiem dobrze oddaje prawdziwy zapach mango, a który na marginesie w kosmetykach uwielbiam. Kolory poszczególnych wariantów możecie zobaczyć na powyższym zdjęciu.
SKŁAD
Kokos
Propylene Glicol,Glycerin,Sodium Chloride, Sugar, Silica Dimethyl Silylate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Sodium Laureth Sulfate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Coumarin, Benzyl Benzoate.
Żurawina
Propylene Glycol, Glycerin, Sugar, Aqua (Water), Synthtics Wax, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamina, Zingiber Officinale (Ginger) Root Extract Vaccinum Macrocarpon (Cranberry) Fruit Extact, Parfum (Fragrance), CI 16255:1.
Mango
Aqua (Water), Polyethylene, Sodium Laureth Sulfate, Triethanolamine, Acrylates/ C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Coco-Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Hydroxyethylcellulose, Sodium Salicylate, Disodium EDTA, PEG-70 Mango Glycerides, Glycerin, Disodium Adenosine Triphosphate, Carica Papaya (Papaya), Fruit Extract, Sodium Hydroxide, Algin, Methylisothiazolinone, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance), Limonene, CI 19140 (FD&C Yellow No. 5), CI 16035 (FD&C Red No. 40).
DZIAŁANIE
Może zacznę od krótkiego, gościnnego opisu wersji żurawinowej, którą podarowałam bratowej. Justyna pokrótce była bardzo zadowolona. Odpowiadał jej zarówno zapach jak i samo działanie. Wyczuwała, że skóra po wyszorowaniu peelingiem była ładnie wygładzona i nieprzesuszona. Jedynie czego, żałowała to że tak szybko się skończył.
Wersja kokosowa i mango są do siebie zbliżone pod względem zawartości drobinek, jednak kokos jest peelingiem drobno a mango gruboziarnistym. Drobinek jest niby sporo ale jednak przy masowaniu ciała to odczucie szorstkości zanika. Można zatem stosować je jako żele peelingujące lub dla uzyskania lepszego efektu usuwania martwego naskórka nałożyć więcej kosmetyku.
Skóra po użyciu peelingów jest lekko wygładzona i czuć jej delikatność oraz jędrność. Kosmetyki pomagają zatem w przygotowaniu skóry do dalszej nawilżającej lub regenerującej pielęgnacji. Pomimo, że peelingi zawierają składniki nawilżające to moja mocno sucha skóra zawsze wymaga dodatkowego nawilżenia.
WYDAJNOŚĆ
Peelingi nie są zbyt wydajne, przy regularnym stosowaniu czyli około 3 razy w tygodniu wystarczą nam na lekko ponad miesiąc. Jednak z racji ilości jaką musimy użyć aby skutecznie zetrzeć martwy naskórek jest to cecha charakterystyczna dla tego rodzaju kosmetyków.
ZAPACH I KOLOR
Zapachy są nieco kontrowersyjne ponieważ pomimo ich intensywności nie do końca są zbliżone do prawdziwych zapachów owoców, które reprezentują. Żurawina była najsłodsza, kokos jest ciężki do określenia ale na pewno mało kokosowy. Ja najbardziej polubiłam wersję mango, która w sumie całkiem dobrze oddaje prawdziwy zapach mango, a który na marginesie w kosmetykach uwielbiam. Kolory poszczególnych wariantów możecie zobaczyć na powyższym zdjęciu.
SKŁAD
Kokos
Propylene Glicol,Glycerin,Sodium Chloride, Sugar, Silica Dimethyl Silylate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Sodium Laureth Sulfate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Coumarin, Benzyl Benzoate.
Żurawina
Propylene Glycol, Glycerin, Sugar, Aqua (Water), Synthtics Wax, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamina, Zingiber Officinale (Ginger) Root Extract Vaccinum Macrocarpon (Cranberry) Fruit Extact, Parfum (Fragrance), CI 16255:1.
Mango
Aqua (Water), Polyethylene, Sodium Laureth Sulfate, Triethanolamine, Acrylates/ C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Coco-Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Hydroxyethylcellulose, Sodium Salicylate, Disodium EDTA, PEG-70 Mango Glycerides, Glycerin, Disodium Adenosine Triphosphate, Carica Papaya (Papaya), Fruit Extract, Sodium Hydroxide, Algin, Methylisothiazolinone, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance), Limonene, CI 19140 (FD&C Yellow No. 5), CI 16035 (FD&C Red No. 40).
POJEMNOŚĆ I CENA
200 ml / ok. 12 - 15 zł
PODSUMOWANIE
Niestety muszę się przyznać, że z nawykiem peelingowania skóry trochę daję ciała. O ile regularnie ją nawilżam to peelingi stosuję zdecydowanie zbyt rzadko i nie mam większej możliwości porównawczej tego rodzaju produktów co postanawiam sobie się zdecydowanie zmieni.
Jak wypadły peelingi Lirene w mojej ocenie? Uważam, że są przyjemnymi żelami do stosowania co drugi, trzeci dzień. Nie są to mocno ścierające produkty więc będą pasowały osobom o delikatniejszej i wrażliwej skórze. Do okolic pośladków czy ud, gdzie najczęściej gromadzi się cellulit przydałyby się bardziej szorstkie produkty. Same zapachy mogłyby być bardziej dopracowane. Myślę, że dziewczyny w ciąży będą się trzymać od nich z daleka bo są naprawdę intensywne. Mi osobiście nie przeszkadzają a mango wręcz ubóstwiam. Są to kosmetyki zdecydowanie warte wypróbowania.
200 ml / ok. 12 - 15 zł
PODSUMOWANIE
Niestety muszę się przyznać, że z nawykiem peelingowania skóry trochę daję ciała. O ile regularnie ją nawilżam to peelingi stosuję zdecydowanie zbyt rzadko i nie mam większej możliwości porównawczej tego rodzaju produktów co postanawiam sobie się zdecydowanie zmieni.
Jak wypadły peelingi Lirene w mojej ocenie? Uważam, że są przyjemnymi żelami do stosowania co drugi, trzeci dzień. Nie są to mocno ścierające produkty więc będą pasowały osobom o delikatniejszej i wrażliwej skórze. Do okolic pośladków czy ud, gdzie najczęściej gromadzi się cellulit przydałyby się bardziej szorstkie produkty. Same zapachy mogłyby być bardziej dopracowane. Myślę, że dziewczyny w ciąży będą się trzymać od nich z daleka bo są naprawdę intensywne. Mi osobiście nie przeszkadzają a mango wręcz ubóstwiam. Są to kosmetyki zdecydowanie warte wypróbowania.
miałam mango i żurawinę. obydwa sprawdziły się dobrze. ja jestem z tych gruboskórnych i byłam całkiem zadowolona z efektu peelingu.
OdpowiedzUsuńlubię żurawinę i mango. Kokos mnie zawiódł
OdpowiedzUsuńChciałabym mango ♥
OdpowiedzUsuńJa ten mango lubiłam najbardziej:)
OdpowiedzUsuńZapachu mango nie lubię, ale kokos czy żurawinkę z chęcią bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńPeeling kokosowy musi być cudowny. Muszę porządnie się za nim obejrzeć :-)
OdpowiedzUsuńMnie kusi bardzo wersja kokosowa, bo kocham kokos, jednak sól go dyskwalifikuje :/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że kokos jest mało kokosowy :( Ale za to może mango bym polubiła :D
OdpowiedzUsuńUżywam żurawiny. :) poleca, bardzo fajny zapach.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się . Kokosa raczej bym nie kupiła, ale pozostałe 2 chętnie.
OdpowiedzUsuńps. wkradł Ci się błąd w opisie konsystencji "Najbardziej lejący jest granat" - żurawinka :>
fajnie było tutaj zajrzeć meega fajny blog - polecam ! :)
OdpowiedzUsuń