Podsumowanie roku z Glossybox.

Na początku zeszłego roku postanowiłam spróbować solidnie zająć się blogiem. Właściwie mogłabym powiedzieć, że zaczęłam dopiero wtedy blogować, bo kilka wpisów sprzed 2013 roku, które pojawiały się co kilka miesięcy nie można było nazwać poważnym podejściem do tematu.

Wcześniej śledziłam bardziej świat You Tube, nawet sama próbowałam swoich sił, lecz zdecydowanie lepiej idzie mi pisanie niż układanie sensownych zdań mówionych. Wtedy też wciągnęłam się w świat blogów na całego.

Z początkiem lutego skusiłam się na 6 miesięczną subskrypcję Glossyboxa. Wybrałam opcję 6 miesięczną, ponieważ w tym pakiecie 1 pudełko wychodzi, że dostajemy za free.


Wiem, że opinie co do sensu wydawania 50 zł co miesiąc w ciemno na nie wiadomo jakie kosmetyki są podzielone. Ja wtedy czerpałam ogromną przyjemność z otwierania comiesięcznej niespodzianki, mogłam finansowo sobie na to pozwolić więc była to moja świadoma i przemyślana decyzja.

Początkowo dostawałam dosłownie lekkiej delirki w planowanym dniu dostarczenia paczki. Nie przeglądałam internetu aby nie natknąć się na zalewające z wielu stron opublikowane przez najszybszych recenzje i opisy zawartości :) W domu najpierw zajmowałam się obiadem, obowiązkami aby wynagrodzić sobie wszystko pod koniec różowym pudełkiem - jakkolwiek głupio to brzmi. Zabierałam się od razu za robienie zdjęć i szykowałam posta.

Po pół roku nie czułam jeszcze nasycenia pudełkami i zamówiłam kolejny 6 miesięczny pakiet. W drugiej połowie roku z każdym pudełkiem ekscytacja i ta radość z zawartości mijała aż pod koniec roku bez żadnego żalu postanowiłam, że żegnam się Glossybox. Nie zapieram się, że nigdy więcej pudełka nie kupię, być może jak poznam zawartość, która mnie wyjątkowo zachwyci skuszę się na jednorazowy strzał.

Przyznam, że w podjęciu takiej decyzji pomogło mi ostatnie świąteczne wydanie Glossyboxa, w którym produktem VIP okazała się próbka perfum :/

Reasumując w 12 pudełkach, które miałam okazję otrzymać znalazło się naprawdę niewiele kosmetyków, które mi całkowicie podpasowały. Zawsze najbardziej cieszyłam się z kosmetyków kolorowych - cokolwiek chyba nie dostałam - byłam zadowolona. 

Przeróżne miniaturki, które przewinęły się przez pudełka często okazywały się przychylne dla mojej skóry, natomiast często ich cena sprawiała, że nigdy nie kupiłam pełnowymiarowej wersji. Polubiłam kilka kremów do twarzy jednak cały czas nie mam okazji aby ponownie je kupić z powodu nagromadzonych zapasów. Były też miniaturki czy wręcz próbki, które pojemnościowo lub ilościowo (np. ampułki) nie mogły wystarczyć, abym faktycznie poznała i ewentualnie polubiła jakiś produkt by go ponownie zakupić. Drażniły mnie miniaturki żeli pod prysznic, których pełne opakowania podawano, że kosztują po kilkadziesiąt złotych. 

Po 12 miesiącach z Glossybox mam ciągle całkiem sporo kosmetyków, których jeszcze nie tknęłam. To kolejny argument, aby przystopować subskrypcję bo lubię kosmetyki wykańczać, nie lubię ich marnować i muszę uporać się z tym, co posiadam zanim zacznę znowu kosmetycznie na całego szoppingować. 

Czy polecam lub odradzam subskrypcję tego typu pudełek? Pozostawiam wam wolny wybór, każdy kieruje się trochę innymi kryteriami podejmując decyzję o ich kupnie. Na szczęście wiele, wiele blogerek, dziewczyn na YT co miesiąc recenzuje pudełka a często potem pojedyncze kosmetyki więc zawsze ich opiniami możemy się zasugerować mając w planach kupienie kosmetyku, który wydał nam się z zawartości którejś edycji interesujący. 

Nie żałuję tego roku z Glossybox i wydanych na niego pieniędzy. Jednak jak napisałam wyżej bez żalu przerywam subskrypcję, nacieszyłam się :)

Oto wydania, których recenzje zamieściłam na swoim blogu:



Jakie jest wasze podejście do podobnych pudełek, subskrybujecie któreś?



11 komentarzy:

  1. Nie subskrybuję tych pudełeczek, bo zwyczajnie uważam, że wolę sobie dobrać kosmetyk pod siebie, a nie że potem się okaże, że kosmetyk mi totalnie nie pasuje. Więc wolę nie ryzykować :]

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedyś subskrybowałam przez jakieś pół roku angielskie GlossyBox i szczerze nie żałuję rezygnacji. Wolę iść wydać te pieniądze na jakieś przemyślane zakupy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie mam takie same zdanie. Kupiłabym kolejne pudełko tylko wtedy, gdybym znała i polubiła jego zawartość.

      Usuń
  3. Nie subskrybuję żadnych pudełek i nie żałuję - wielu z tych kosmetyków tak naprawdę nie potrzebuję, wolę świadomie wybierać, co używam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie subskrybuje, kupuję sporadycznie. A po tym jak zawiodłam się ją styczniowym shiny boxie (wyobrażałam sobie coś lepsiejszego i fajniejszego) to będę czekać aż zawartość będzie znana i wtedy się zdecyduje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zaczęłam swoją historię z Glossy dopiero w Grudniu, ale niestety jestem nie do konca zadowolona ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż czasami trafiają do nas rzeczy które faktycznie są przydatne, ale są i te których nie mamy zamiaru używać. Ale fajnie jest otwierać pudełko nie znając zawartości . Tylko gorzej jak otworzymy i się wkurzymy ,że wydaliśmy nie potrzebnie pieniądze ;P.

    OdpowiedzUsuń
  7. mialam pierwsze 2 pudelka, zrezygnowalam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja raz zamówiłam taki zestawik i więcej raczej nie skusze się...chociaż przeglądając Twoje paczuszki zauważyłam wiele interesujących rzeczy, może po prostu nie trafiłam na dobrego BOXA??;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja subskrybowałam glossy na początku gdy się pojawiło, trochę mnie zawiodło i skończyłam z tym ale idea boxów niespodzianek bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja nie miałam żadnego jak narazi mnie nie kusi :P

    OdpowiedzUsuń