Marcowy Glossybox.
W
końcu otworzyłam. Udało mi się w tym miesiącu uniknąć zdjęć, filmików i postów
o marcowym Glossybox zanim otworzyłam swoje. Spodziewałam się jedynie mazidła do
ust w jumbo kredce i kosmetyczki.
Sugerował na to fan page Glossybox na FB. W tym miesiącu tematem przewodnim
jest – podróżowanie.
Pierwsza kosmetyczna rzecz i jedyny pełnowymiarowy (really?) kosmetyk to błyszczyk w kredce. Wg mnie kredka nie przypomina błyszczyka a bardziej pomadkę o delikatniejszej konsystencji. W pierwszym momencie pomyślałam, ze wolałabym różową ale właściwie czas dla mnie aby zacząć przekonywać się do czerwieni. Produkt OK ale bez szału.
Nastepnie
mamy płyn micelarny Lierac. Próbka o całkiem dostojnej pojemności 50 ml –
idealna na podróże. Nigdy nie używałam kosmetyków tej firmy, chętnie wypróbuję.
Co
znalazłam w środku:
Zamiast
standardowego pudełka – podróżna kosmetyczka, dla mnie bardziej organizer – z wieloma
przegródkami. Wg mnie średnio praktyczny. U mnie znajdzie chyba zastosowanie na
kolorowe kosmetyki przy dłuższych wyjazdach. W boczne kieszonki można ustawić
pędzle – jakby w stojaku. W środku – zawartość kosmetyków do makijażu. Ogólnie
obyłoby się, mam kilka kosmetyczek. Pierwsza kosmetyczna rzecz i jedyny pełnowymiarowy (really?) kosmetyk to błyszczyk w kredce. Wg mnie kredka nie przypomina błyszczyka a bardziej pomadkę o delikatniejszej konsystencji. W pierwszym momencie pomyślałam, ze wolałabym różową ale właściwie czas dla mnie aby zacząć przekonywać się do czerwieni. Produkt OK ale bez szału.
Kolejny
produkt to preparat odbudowujący włosy. Z tego chyba najmniej się cieszę, z
ulotki wynika, że pełny produkt to 16 takich fiolek czyli jakby pełna kuracja.
Nie wiem ile mi da zastosowanie jednej – szczerze mówiąc, nie wiem nawet jak
jej użyć – może ktoś podpowie. O firmie wcześniej nie słyszałam.
Dalej
idąc mamy krem do twarzy. Pełny produkt to 50 ml, my dostajemy 30 ml czyli
kolejna zacna miniaturka. To trzeci produkt do twarzy z Glossyboxa jaki mam a
ja jeszcze żadnego nie użyłam, nie lubię na raz stosować różnych preparatów,
muszę wykończyć te, które obecnie stosuję.
I
na koniec – mleczko do ciała firmy L’occitane – o firmie sporo słyszałam,
szczególnie o niedawnych koszyczkach - prezentach dla blogerek. Mleczko z
chęcią użyję, może zachęci mnie do wypróbowania innych kosmetyków tej firmy. Pojemność
50 ml – nie wzgardzam.
Zapomniałam
wam zrobić zdjęcia jeszcze mini przewodnika podróżniczego, który jak dla mnie
jest zbędnym gadżetem a który też był w paczuszce. Jak można streścić np.
atrakcje Londynu na dwóch stronach wielkości pocztówki? Za to w środku możemy
znaleźć kilka fajnych naklejek.
Był także kupon do sklepu internetowego o wartości 100 zł, jeśli zamówimy na min. 300 zł ...
Szczerze
mówiąc ze wszystkich trzech pudełek z tego chyba jestem najmniej zadowolona.
Zawartość mnie nie zachwyciła aczkolwiek skłamałabym, gdybym powiedziała, że
pudełko jest tragiczne. Ja zawsze się cieszę z nowości, niespodzianek i
zapychania wolnej przestrzeni na półkach kolejnymi produktami. Rozczarowująca
jest ilość pełnowymiarowych produktów. Myślę, że kosmetyczka miała nam to zrekompensować,
u mnie jednak tak się nie stało. Zwykły ortalionowy organizer.
Co
myślicie o marcowym Glossyboxie? A może macie też swoje w innych wersjach?
Słyszałam, że jest ich 5. Ja teraz zasiądę do rozejrzenia się za recenzjami
pudełek u innych.
Zawartość glossybox'a nieźle się prezentuje! Może w końcu sama skuszę się na zamówienie. Pozdrawiam blogerkę ze Szczecina lub okolic! :)
OdpowiedzUsuńhttp://voguerka.blogspot.com
Piękne prezenty :) Też kiedyś zastanawiałam się nad Glossyboxem, ale coś mnie jeszcze dopycha.. ;) Pozdr.
OdpowiedzUsuńWiem, że zamiast L’occitane dziewczyny dostały żel pod prysznic o jakimś słodkim zapachu :/
OdpowiedzUsuńja jeszcze wstrzymuję się z glossy boxem :)
Ja widziałam też masła z Th Body Shop, które bardzo lubię, ale ponieważ je znam to fajnie będzie wypróbować L'occitane.
Usuńładny kolor kredki ;)
OdpowiedzUsuńWyglądasz pięknie w czerwonej szmince/kredce :)! Kolorek bardzo Ci pasuje :). Ja od dłuższego czasu przymierzam się do zamówienia Glossyboxa ale ciągle to odkładam, kiedyś na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńDzięki, ja sama malując inne kobiety jeszcze nie przełamałam się co do czerwieni na moich ustach. A z Glossybox to też łaziło za mną od miesięcy. Tu chodzi o czystą przyjemność :)
UsuńŁadny kolor kredki, aczkolwiek jako jedyny pełnowymiarowy kosmetyk szału nie robi..
OdpowiedzUsuń