Nivea - dwufazowy płyn do demakijażu oczu.

Przez ostatnich kilka dni byłam dość mocno zajęta. Ponieważ pisanie bloga nie wpadło mi jeszcze w rutynę to tych kilka dni przerwy zasiało we mnie ziarenko trwogi, że po raz kolejny go porzucę! Jednak hej! Oto jestem.

Dzisiaj moja opinia na temat dwufazowego płynu do demakijażu firmy Nivea. Mogę śmiało powiedzieć, że kosmetyki tej firmy często znajdują się w moim posiadaniu i zazwyczaj jestem z nich zadowolona.
Ale przejdźmy do tematu demakijażu. Od zawsze moimi ulubionymi kosmetykiem do zmywania makijażu były płyny przeznaczone do tego celu. Kilka lat temu próbowałam mleczek ale po prostu ich nie lubię. Gdy około 2 lata temu dałam mleczku jeszcze jedną szansę, po kilkukrotnym użyciu zniechęciłam się chyba już na zawsze. Waciki nasączone mleczkiem są dla mnie zawsze albo zbyt suche, albo produktu nawalę tyle, że połowa ląduje w moich oczach. Makijaż mleczkiem zmywał mi się opornie, długo i nie lubiłam uczucia jakie zostawiał ten kosmetyk na mojej skórze po zastosowaniu.
Nie przepadałam też za dwufazowymi płynami. Miałam z nimi kilka podejść i zawsze po wykończeniu opakowania stwierdzałam, że dwufazówki nie są dla mnie. Podobnie jak w przypadku mleczka wacik wydawał mi się tylko tłusty, mało wilgotny przez co porównywałam uczucie pocierania nim moich oczu do szorowania czyścikiem przypalonej powierzchni garnka. Nie delikatne, nie przyjemne i uciążliwe.

Ostatnio najczęściej makijaż zmywam płynami micelarnymi. Pojawiła się jednak u mnie potrzeba, która zmusiła mnie do zakupienia ponownie dwufazowego płynu. Otóż wykańczam obecnie asortyment moich maskar, pośród których mam maskarę Volume Clubbin Bourjois. Jest to niesamowicie trwały tusz, diabelsko ciężki do usunięcia, z którym płyn micelarny nie do końca dawał sobie radę.
Płyn Nivea zasugerowała mi moja przyjaciółka i ona też sprzedała mi najprostszy w świecie patent powodujący, że zmywanie makijażu płynem dwufazowym nie jest już dla mnie nieprzyjemną czynnością. Mianowicie przed zwilżeniem wacika płynem, zwilżam go najpierw wodą. Wyciskam jej nadmiar i dopiero wtedy nasączam wymieszanym płynem.

Nie próbowałam jeszcze stosować w ten sposób innych dwufazowych płynów do demakijażu ale Nivea póki co całkowicie spełnia moje oczekiwania. Po chwilowym przytrzymaniu wilgotnego wacika na powiece, makijaż w dużej mierze się ładnie rozpuszcza i wsiąka w wacik. Wystarczy delikatnie i krótko zetrzeć pozostałą resztę.
Poprzez tak prostą czynność zwilżenia najpierw wacika wodą przed nasączeniem go płynem, na nowo przekonałam się do skuteczniejszego i łatwiejszego zmywania ciężko schodzących tuszów do rzęs. Testowałam go również na maskarze wodoodpornej i efekt był podobny – czyli bardzo zadowalający.

Powiem wam jednak, że nadal jestem najwierniejsza albo zwykłym płynom do demakijażu albo płynom micelarnym natomiast dwufazówkę używam zamiennie przy demakijażu oka podkreślonego trudno zmywalną maskarą. Myślę, że nie przestanę testować innych płynów micelarnych, natomiast do zmywania makijażu wodoodpornego będę przez dłuższy czas używała Nivei.

Podsumowując. Dwufazowy płyn do demakijażu Nivea osobiście polecam i polecam patent uprzednio zwilżonego wacika. A może (pewnie na pewno) część z was tą technikę stosuje.
Płyn kosztuje około 13-15 zł za 125 ml. Ja kupiłam go za 10 zł w promocji. Dostępny chyba w większości drogerii.

3 komentarze:

  1. Znam, miałam już ze dwa opakowania. Jest naprawdę dobry, nawilża skórę. Ale niestety ma jeden minus: ie może poradzić sobie z makijażem wodoodpornym ;/. Pozdrawiam i obserwuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przypadl mi do gustu ten plyn ale to zapewne dlatego ze nie lubie plynow dwu fazowych ( jedynie do mycia pedzli ;) jestem zwolenniczka mleczek do demakijazu oczu, raz przetre i bez problemu moje ciemne smoky sie domywaja ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo go lubię i używam tylko tego do zmywania wododpornego tuszu bo tylko on daje radę bez zbędnego tarcia:)Dla mnie rewelacyjny :)

    OdpowiedzUsuń