Inglot - baza pod cienie

Pewnego dnia zadzwoniła do mnie przyjaciółka, wiedząc, że zajmuję się wizażem więc jestem jej tyci autorytetem w tej dziedzinie, z zapytanem o bazę pod cienie z Inglota. O opinię.

Kasia musiała odpowiedzieć - niestety nie pomogę Ci, nigdy jej nie miałam i nie testowałam :( Fakt ten nie pozwolił mi być spokojną przez najbliższy czas (ciekawiło mnie jaka ta baza faktycznie jest) aż niepokój w naturalny sposób po kilku dniach rozpłynął się w przestrzeni.

Jak to fantastycznie się zdarzyło, że po opowiedzeniu o tym mojemu domyślnemu narzeczonemu, zanotował on sobie owy ubytek z arsenału moich kosmtyków i zakupił mi go na moje urodziny. Ta krótka geneza pokzuje, że nie wszystko kupuję sobie sama popychana często bezmyślną chęcią posiadania. Czego na marginesie i tak póki co nie chcę zmieniać i się z tego leczyć :)

Przechodzę do meritum.

Bazę kupujemy w plastikowym czarnym słoiczku o pojemności 5,5g. Jak na bazę pod cienie wg mnie pojemność jest bardzo stosowna. Ja posiadam kolor nr 01 - chyba są ciemniejsze odcienie - nie jestem pewna.





 
Baza ma konsystencję jakby musu, jest delikatna. U jednej z blogerek widziałam bardziej kremową konsystencję tej samej bazy, wydaje mi się że na to może mieć wpływ temperatura przechowywania.
 
Muszę w tym miejscu napisać, że moją najlepszą i niezawodną bazą od wielu lat jest Urban Decay Primer Potion i być może od niej powinnam zacząć recenzowanie bazy, z którymi miałam do czynienia, bo wszystkie porównuję właśnie do niej.
 
Wracając jednak do Inglota. Na początku używania łatwo przedobrzyć nakładaną ilość, więc lepiej uważać, poneważ baza nie jest na tyle kremowa, że wtapia się w powiekę a wyraźnie się na niej osadza. Co mnie zdziwiło przy jej stosowniu to to, że jest to produkt zdecydoanie kryjący. W zależności jaki efekt chcemy osignąć może być to plusem lub minusem.
 
Ja mam bardzo jasną karnację, jestem naturalną blondynką i efekt krycia jest dla mnie ciekawym rozwiązaniem, moje powieki są czasami lekko zaczerwienione, więc przy okazji wyrównuję ich koloryt. Mogłabym się jedynie przyczepić do odcienia, osobiście wolałabym, żeby był zdecydowanie jaśniejszy.
 
Kwestia nakładania cieni na bazę. Wykończenie samej bazy na powiece jest jak dla mnie całkowicie inne jak UDPP. Inglot ma jakby pudrowe wykończenie, nie tak "kleiste" jak w przypadku UDPP i cienie też inaczej do niej "przylegają". Porównałabym to do wykończenia jakie uzyskamy po nałożeniu odrobiny podkładu i jego przypudrowaniu. Nie oznacza to jednak, że jest to gorszy efekt, po prostu jest inny.
 
I teraz najważniejsze. Głównym założeniem baz pod cienie jest przedłużenie ich (cieni) żywotności na powiece. Szczęsciarami są dziewczyny, które nie mają tłustych powiek i eliminują nakładanie bazy na codzień. U mnie bez bazy makijaż wystarczyłby na 4 godziny do pierwszych wałeczków w załamaniach powieki. Wiele lat miałam u siebie nawyk rozcierania zrolowanych cieni w południe :)
 
Baza w rankingu baz, które miałam okazję testować uplasowała się na.... dość wysokiej pozycji :) Dla mnie dobra baza powinna sprawić, że makijaż utrzyma się od samego rana do przynajmniej godziny 18 - 20. Inglot daje sobie z tym odcinkiem czasu radę. Jednak muszę napisać, że bywały dni, że niestety makijaż psuł się wcześniej, co dla mnie z tego wynika, że baza nie jest niezawodna. Są to wyjątki - ale są. Jednak jeszcze raz napiszę, że w porównaniu do innych baz które testowałam (NYC, Kryoln, Too Faced, Virtual) wypadła całkiem w porządku.
 
Ja stosuję ją np w weekendy, kiedy makijaż robię późńiej a zmywam wcześniej niż w dni powszednie i zazwyczaj (poza wyjątkami) na ten czas się sprawdza.
 
Nie podam wam ceny, ponieważ bazę dostałam, ale wydaje mi się, że kosztuje coś ok 20 - 25 zł. Możecie mnie poprawić. Cena nie jest zła.
 
Moja ogólna ocena: 4+/6.
 
Pokaże wam jeszcze moje powieki i dłoni z i bez bazy. Zdjęcia są troszkę jasne i nie do końca widać wyraźnie efektu krycia a już na pewno mniej koloru, jaki nadaje moim powiekom ale coś tam widać. Pod spodem zdjęcia bazy w słoiczku.
 
 
Bez bazy.
 
 
Z bazą.
 
 
Bez bazy.


Baza nieroztarta.
 
 
Baza roztarta.
 
 
 
 

2 komentarze:

  1. ja ją oddałam siostrze. U mnie po paru godzinach rolowała się a same cienie znikały z powieki. Teraz mam bazę do cieni z FM i bardzo sobie chwalę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam bazę z Hean i ją uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń